11 sierpnia 2018

Rozwój

Wiele się dzieje. Życie, które składa się z przypadków sprawa non stop problemy. Każdy dzień to pełnia kamieni różnej wielkości. Czy można coś z tym zrobić?

Nauka sztuki życia zależy od każdego z osobna. Nie da się pogodzić dwóch różnych dróg. Każdy kroczy swoją ścieżką, niezależnie jak blisko ktoś się znajduje. Nikt nie powie ci jak zmienić ostry kamień w otoczak.

Musimy znaleźć rozwiązania absolutnie sami. Nie możemy liczyć na czyjąś pomoc, bo zostaniemy ukamienowani. Jeżeli jesteś słaby, nie potrafisz znaleźć rozwiązania - odpadasz. Każda osoba patrzy wtedy na ciebie i czeka aż znikniesz z obrębu wzroku. Bo łatwiej jest robić otoczaki w samotności lub w towarzystwie kamieniarzy aniżeli wśród śmierci.

Gdy tak cię życie kamienuje masz dwie drogi. Albo wybierzesz najprostszą z dróg, czyli pozwolisz się ukamienować; albo druga, trudniejsza - odrzucisz wszystko dotychczasowe i zaczniesz po raz kolejny od nowa. Musisz poszukać nowych metod obróbki kamienia.

A co jeśli będziesz chciał mimo wszystko nadrobić drogę?

Krzychu;)

Udostępnij:    Facebook Twitter Google+

4 sierpnia 2018

Mr Gay 2018

W tym tygodniu w Polsce odbywają się światowe wybory Mr Gay. Nic w tym dziwnego, bo chyba każda z grup społecznych czy subkultur organizuje podobne przedsięwzięcia. Nawet wśród samego środowiska (L)GBT dochodzi do pomniejszych rywalizacji, np. Mr Gay Bear - wybory miśków. Od taka zabawa.

Ma ona jednak drugie dno, a mianowicie ożywa szał na słowo tolerancja odmieniane we wszystkich przypadkach oraz synonimach. Bo Polska taka zacofana, bo w Polsce biją, bo w Polsce nie ma tzw. ślubów osób tej samej płci, nie mogą dzieci adoptować itp.

Przez całe swe niedługie życie nie widziałem i moi znajomi nie doznali żadnej tego typu agresji. Coś w mediach się słyszy, ale to jest siła mediów. Jest pojedynczy przypadek, ale gdy IV władza się do niego dobierze okazuje się on podobno normą społeczną. Rodzi się pytanie - siła mediów czy słabość inteligencji ludzkiej? A może wbudowany w ludzką psychikę owczy pęd?

No i tolerancja osób, które walczą o tolerancję. Zdaje się, że ich granicą jest ich własna wygoda. Szacunek dla ludzi o innych poglądach, którzy nie robią im żadnej krzywdy a jedynie się nie zgadzają z nimi stanowi największe zło. Jeżeli nie myślisz jak my to jesteś naszym ciemiężcą. Nie akceptujesz tęczowej flagi - jesteś zacofanym burakiem homofobem, który z pewnością by nas zbutował gdyby tylko mógł. Nie ważne, że jedno z drugim nie musi mieć nic wspólnego.

Znany jest mi przypadek gdy aktywny gej został nazwany homofobem, bo nie zgadzał się z hasłami ugrupowań (L)GBT. Niczym dziwnym była również nietolerancja wobec geja, który nie chciał seksu z przypadkowym mężczyzną.

Także aby krzyczeć o tolerancji należy samemu się jej najpierw nauczyć. Bo tolerancja to nie przyjmowanie zdania drugiej osoby, ale umiejętność życia z drugą osobą o odmiennych poglądach.

Takiego podejścia do tolerancji życzę Światowemu Misterowi Gejów 2018, którego poznamy 11.08.2018r. w klubie HAH Poznań.

Krzychu;)

Udostępnij:    Facebook Twitter Google+

15 lipca 2018

Dość milczenia

Milczenie to jedna z najgorszych broni ludzkości. Niszczy wszystko na swojej drodze - od przyjaźni po całe narody. Jednak w niewielu momentach ludziom udaje się przełamać grobową ciszę. Wcale nie chodzi o brak jakiegokolwiek głosu, ale o przyzwolenie. Jedno współdziała z drugim.

Przez ten czas, w którym nie byłem obecny w sieciowym życiu, doszło do wielu nieodwracalnych zmian. Zmieniłem kilkakrotnie pracę. Poglądy uległy zmianie, ale jedną z niewielu rzeczy, których ząb czasu nie dotknął jest wrażliwość na piękno. Choć jest ono wartością ambiwalentną w kontekście życia jednostki to są momenty, w których mówimy sobie: "co tu się odjaniepawla?".

Ostatnio takie poruszenie wywołuje u mnie zabudowa Będzina. Piękne pożydowskie miasteczko z potencjałem, które po wojnie spotkało się z nieszczęściem demograficznym, kulturowym, religijnym, społecznym, gospodarczym i ekonomicznym. Podobno wiele miast w Polsce może powiedzieć: "ale ja też!". Jednak żadne miasto o podobnym statusie historycznym nie może równać się ze stolicą Zagłębia Dąbrowskiego. 

Nie chodzi w tym tekście o jakiekolwiek użalanie się. Chodzi o strach społeczny przed przesiedleniem patologii. Z jednej strony politycy, którzy boją się stracić stołki. Po przeciwnej barykadzie niechęć ludzi do zmiany. Gówno prawda, że się nie da. Żadne akcje społeczno-psychologiczne w mieście nie odniosą skutku bez wniesienia kaganka cywilizacji. Człowiek do właściwego funkcjonowania społecznego potrzebuje odniesienia nie tylko do siebie podobnych. 

W celu ożywienia tkanki miejskiej należy zniszczyć kliki patologii miejskiej. I wcale temu nie jest winna zabudowa, a różne pakiety socjalne i umarzanie kolejnych długów. Wiele narodów czy drobniejszych komórek społecznych podniosło się po tym, jak zrównano z ziemią ich niesłużące niczemu elementy. Co to ma do działań miejskich w Będzinie?

Mianowicie - podstawowym założeniem powinno być: "Nie będziemy nigdy żadnym centrum". Pozwoli to uniknąć wielu niepotrzebnych miejskich inwestycji. Zaoszczędzone pieniądze można zainwestować w naprawę tkanki architektonicznej miasta. Co dalej? Wysiedlić element patologiczny z centrum i przenieść go do wybudowanych na obrzeżach baraków mieszkalnych, które pewnie nie jedną rodziną by wstrząsnęły na tyle by wziąć los w swoje ręce, a nie rzucać go na los podatników. 

Kolejnym etapem może być uczynienie z miasta sypialni Katowic. Dlaczego taka pseudodegradacja? Losy sypialni wielkich miast są bardzo dobre, gdy zakłada się nie tylko łóżka, ale również życie społeczne. Może to stanowić wygodną alternatywę dla Tychów, które są blokowiskiem sypialnym i poza tym nie oferują nic. Będzin póki co po godzinie 15:00 zamiera - nawet w weekendy nie ma tutaj nic. 

Aby rozruszać miasto potrzebna jest tkanka intelektualna miasta, której posiadania Będzin raczej nie przejawia. Miasto idealnie skomunikowane z Katowicami mogłoby dać nieco przeszczepu tkanki z innych jednostek administracyjnych. W tym celu oprócz zrobienia fizycznego miejsca dla nowych, zdrowych mieszkańców jest rewitalizacja śródmieścia, które się sypie. Wina tego stanu rzeczy leży po wielu stronach: komunizmie, praktyce socjalnej państwa, zmieszczeniu chłopstwa, biednej warstwie właścicieli, przekrętach w magistracie, śmiesznie wysokich cenach mieszkań czy też obawie przed żydowskimi właścicielami kamienic. Polacy boją się łatki antysemita - z tym że można rozwiązać kwestie w sposób prawny, np. jeżeli właściciel nie dokonuje renowacji budynku raz na 10 lat wówczas państwo dokonuje tego za pomocą pieniędzy z kasy miejskiej i obciąża tym właściciela. Inne rozwiązanie stosowane, np. w Rybniku, to zwalnianie z podatku na pięć lat właścicieli kamienic, gdy oni dokonają renowacji zgodnie z wytycznymi konserwatora zabytków.

Włodarze wolą jednak odpicować swoje dacze. Nie ważne czy są z prawa, z lewa czy ze środka. Wystarczy przejść się głównymi ulicami miasta by dostrzec defraudacje milionów ze skarbu miasta. Odnowione elewacje, w których główne drzwi wejściowe są zaryglowane, ponieważ nie zmieniono melin w środku. Sypiące się budynki w centrum miasta. Brak reakcji policji i straży miejskiej na libacje alkoholowe odbywające się na każdej z ławek. 

Co z tym zrobić?

Krzychu
Udostępnij:    Facebook Twitter Google+

25 stycznia 2017

Nowi ludzie

Każdy z nas obserwuje ludzkie perypetie w świecie filmu i serialu. Zaspokaja to naszą potrzebę interesowania się światem innych. Bardzo często od świata wyimaginowanego przechodzimy do w miarę realnego czytając plotki o osobach znanych, wchodząc w świat fanów etc.


Wytwarza się w tym bardzo pozytywne zjawisko tworzenia sobie wzorców i antywzorców zachowań ludzkich. Tak wykreowane osoby wpływają na nasze postawy życiowe. Jednak najbardziej pozytywny efekt otrzymujemy, gdy pod ich wpływem szukamy takich osób w swoim otoczeniu.

I tak oto zaczynamy eksploatować nasze własne środowisko. Dostrzegamy osoby bliskie w całkiem innym świetle, jako herosów, brutali, ludzi z mega problemami. Jednocześnie środowisko staje się naszym lustrem. Patrząc na inne bliskie nam osoby zaczynamy dostrzegać to, czego nam brakuje. Po pewnym czasie niektóre postaci wywołują u nas dziwne wrażenie znajomości, pokrewieństwa. Może właśnie spoglądamy na kogoś przez pryzmat własnych marzeń? Nie tyle materialnych czy dotyczących pozycji społecznej, ale przede wszystkim osobowościowych, charakterologicznych. Jednym słowem - patrzymy na kogoś i myślimy: "Ja taki chcę być!". Jest to całkiem normalne w gronie najbliższych. Tak rodzą się pewne rodzaje przyjaźni, które polegają na życiowej wymianie i nauce.

Co wtedy, gdy zjawisko występuje wobec osób obcych, nowo poznanych? Spotykacie się, gadacie, rozumiecie i pragniecie kontaktu. Wiecie, że jeden raz to nie jest wystarczająco. Chcecie więcej i więcej. Chcecie uczepić się takiej osoby i jej nie puszczać. Do miłości daleko, ale chcecie wypracować bardzo dobrą znajomość, przyjaźń. Przyglądacie się takiej osobie, uśmiechacie się nie tylko ustami. Wasze wnętrze też się raduje, śmieje się. Skutkiem tego jest niekontrolowany przebłysk radości na twarzy. Przy tym wszystkim taki człowiek wywołuje u ciebie ten moment pozytywnego skrępowania. Myślicie sobie "Ja pierdziu! Dlaczego dopiero teraz spotkałem takiego człowieka!". Mało tego - łączy was wiele tematów, różnica wieku i doświadczenia nie gra roli. Uczycie się od siebie na wzajem, ja doświadczenia, spojrzenia dojrzałej, przemielonej przez życie osoby. Ona... nie wiem czego. Być może spojrzenia młodzieńczego, nie rozczulającego się nad sobą. Tego, że potrafię zareagować żywiołowo broniąc swojego. Nie wiem. Chcę takich ludzi, chcę takiego człowieka.

A gdyby takich ludzi było więcej? Zacznijmy od siebie.

Krzychu;)
Udostępnij:    Facebook Twitter Google+

31 grudnia 2016

30 grudnia 2016

Popularne posty: