6 grudnia 2015

Śląska kuchnia


Kuchnia na Górnym Śląsku, tak jak wszędzie w Europie, dzieliła się na arystokratyczną, mieszczańską i chłopską. Pierwsza z nich była kuchnią międzynarodową, rzadko kiedy pojawiały się na stołach bogatej szlachty dania regionalne. Wśród dań burżuazji dominowało różnego typu mięso. Bogatsza część tej warstwy społecznej również stołowali się na modłę zachodnią. Chłopi gotowali jak najróżniej – stąd też mamy regionalne specjały.


Miejsce spotkań

Dawniej środek ciężkości znajdował się w starszej części rodziny, a konkretnie miejscem spotkań był dom dziadków. Inaczej niż dzisiaj, kiedy wszyscy starają się eksponować swoje dzieci. Coraz częściej bywa nawet tak, że babcia i dziadek są odwiedzani tylko dwa razy w roku. Jeszcze około 50 lat temu było to kilka razy w miesiącu. Posiłki te zawsze miały charakter obiadowy z podwieczorkiem. Dni pewne, w czasie których spotykały się różne pokolenia to:
• Nowy Rok,
• odpust,
• obiad lub śniadanie wielkanocne,
• Śmiergus,
• urodziny,
• pierwszy września,
• Wszystkich Świętych,
• Wigilia.

Śniadanie

Pierwszy posiłek w śląskim domu wyglądał różne – zależało to od czasu jaki posiadała gospodyni bądź osoba głodna. Nie zawsze bowiem kobieta była cały czas w kuchni. Tak naprawdę w domu  w sposób widoczny rządziła płeć piękna. Mężczyźni byli w znacznej części pod pantoflem – nie było to nic nadzwyczajnego ani wstydliwego. Dzieci najbardziej cieszyły się z mlecznych zup na śniadanie, bowiem były one robione na słodko. Składnikami takich zup mogły być: chleb, makaron, lane ciasto, lub płatki owsiane. Dodawało się również suszone owoce. Możemy powiedzieć, że wówczas powstawał pełnowartościowy posiłek.

Podstawą śniadania był zawsze chleb. Może być on zrobiony na słodko aczkolwiek przeważają słone dodatki. Najbardziej zaskakującym zdaje się być smalec z jabłkami, śliwkami i ziołami. Taka próba uzdrowienia tłuszczu zwierzęcego. Innymi rzeczami, które lądowały na kanapce bądź przy niej to: ser domowy, powidła, banany, wędliny, kaszanka, bułczanka bądź śledzie. Ryby nas nie powinny dziwić. Niekiedy możemy przeczytać, że przed industrializacją Śląska w rzekach i strumieniach istniały słodkowodne perłopławy – nie dziwić więc powinno nas, gdyby w jakiejś książce znaleźlibyśmy przepisy na przygotowanie małż, ślimaków itp. Ciekawą opcja jest smażonka. Jest to podobne pod względem budowy do omletu. Jednak efekt końcowy to pasta do smarowania pieczywa.

Śniadanie nie mogło się obejść bez czegoś do picia - nawet jeżeli na śniadanie była zupa mleczna. Herbata, którą teraz pijemy pojawiła się w czasach industrializacji śląska. Musi być to czaj. Jednak zamiast cytryny dodawało się plasterki pigwy. Jest to owoc rosnący na krzaczkach – przypomina nieco dziką gruszkę, ale kolor może mieć żółty, zielony albo czerwony. Typowe napoje to kawa po turecku bądź też zbożowa oraz kakaoszale, który zaparza się ze skorup ziaren kakaowca. Ostatnio pojawia się w całej Polsce jako element tzw. zdrowej żywności.

Na razie to byłoby na tyle, aby was nie zniechęcić.
Krzychu;)

PS Nie ma takiego czegoś jak Mikołajki - jest dzień świętego Mikołaja. Na Śląsku jego wygląd jest następujący.  
Udostępnij:    Facebook Twitter Google+

0 komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty: