18 września 2016

Kto naprawdę włada światem ‒ tajne loże i spiski

Kto rządzi światem? Jedno z odwiecznych pytań ludzkości. Pomijając sprawy religijne, powstało wiele różnych teorii. Jedne są bardziej, a inne mniej prawdopodobne. Zacznę od tych najbardziej fantastycznych.


Najpowszechniejsza teoria o rządach ogólnoświatowych dotyczy rasy reptilian. Mają być to istoty humanoidalne. W zależności od pseudonaukowców: wyewoluowały równolegle z dinozaurami lub są pochodzenia pozaziemskiego. Pierwsza z teorii wiąże się z eksperymentem myślowym przeprowadzonym przez Dale Russella, kanadyjskiego paleontologa. Rzecz warta większej uwagi, ponieważ można zaliczyć ją do grupy filozofii przyrody, dlatego że odwołuje się do metod naukowych w oparciu o hipotezę. Druga teoria ma podłoże ufologiczne i wyjaśnia podobne motywy religijne (np. smoki) wykorzystywane w różnych zakątkach świata, m.in. w Amerykach i Azji. Niezależnie od sposobu ich powstania reptilianie mieli uczynić sobie ludzi poddanymi. W pierwszej kolejności wykorzystywali strach, jaki wzbudzali w ludziach pierwotnych, a następnie parali się genetyką człowieka, tworząc istoty inteligentniejsze i bardziej zależne. Nauka jednak potrzebowała czasu, by było widać pierwsze efekty, stąd postanowili zapaść w stan hibernacji. Ich sen trwał jednak zbyt długo, więc nie mogli już działać jawnie, dlatego współcześnie mają korzystać ze zdobyczy swojej ewolucji, m.in. ze zmiennokształtności, dzięki której zastępują ludzi władzy swoimi osobnikami.

Równie nieprawdopodobna teoria, która posłużyła za motyw przewodni serialu „Z archiwum X”, dotyczy szaraków, czyli kosmitów z rozbitego statku w Roswell. Miał być to pierwszy kontakt ludzi z tymi istotami. W zależności od wersji szaraki miały krzyżować się z ludźmi w celu zwiększenia swojej puli genetycznej w zamian za technologię lub też miały dać technologię, za co ludzie powinni być im posłuszni. Wrażliwe jednostki obu gatunków mają starać się unaocznić spisek zawiązany przez rządzących.

Kilka bardziej prawdopodobnych teorii dotyczy grup narodowościowych bądź religijnych. Zalicza się do nich zarówno teorie rasistowskie, z najpowszechniejszą dotyczącą Żydów na czele, czy też te dotyczące chrystianofobii przedstawiane w sztuce bądź przez różne grupy społeczne, np. ogłupianie przez kler mas w celu wiernopoddańczej służby.
W ostatnim czasie modną grupą jest Iluminati. Jej zadaniem jest przejęcie władzy na świecie bez ingerencji politycznej, ponieważ polityka rodzi problemy. Ich celem mają być pieniądze, gdyż to one są prawdziwą władzą. Specjalizują się w show biznesie (głównie muzycznym), ponieważ odpowiada on za kształtowanie postaw ludzi całego świata. Aby nie ujawnić swej działalności, wykorzystują osoby utalentowane, które muszą spełnić kilka warunków: zachowywać tajemnicę, uczestniczyć w misteryjnym kulcie pokrewnym satanistycznemu, oddawać procent zarobku oraz być posłusznym wobec osób podstawionych, które będą kreowały ich wizerunek. Zwolennicy teorii spiskowych do kręgu osób wykreowanych w taki sposób zaliczają: Madonnę, Beyonce, Britney Spears, Beatlesów czy też Michela Jacksona. Ten ostatni miał zostać zamordowany, ponieważ chciał się odciąć i wyjawić światu prawdę. W ostatnim czasie grupa Iluminati stała się znana z kilku powodów, m.in. kadru z filmu o Kaczorze Donaldzie („Ask about Illuminati”) oraz z ostrzegania przed tą grupą na lekcjach religii w szkole czy też na rekolekcjach. Symbolem, którym mają się posługiwać jest oko opatrzności wpisane w trójkąt lub ostrosłup.

Są jednak teorie znacznie bardziej prawdopodobne. Jedna z nich wspomina Loże Masońskie. Jest to ugrupowanie filozoficzne wywodzące się ze średniowiecznego cechu murarskiego, który w XVII wieku przybrał charakter filozoficzny. Z czasem doszedł charakter misteryjny, który regulował tzw. rytuał. Doprowadziło to do utajnienia miejsc spotkań oraz zatajenia jakichkolwiek informacji o masonach. W organizacji wykreowała się hierarchia urzędów oraz samych Lóż. Od samego początku wolnomularstwo jest podzielone na dwa zwalczające się odłamy. Pierwszy, liczniejszy, uznaje istnienie jednego boga, który jest nazywany różnie przez różne religie. Drugi natomiast jest skrajnie ateistyczny, co podkreśla w swoich obrzędach, np. podczas wejścia do wielkiej sali członek loży wyrzeka się jakiejkolwiek wiary. W przeszłości do Loży Masońskiej należało wiele wpływowych osób, m.in. Stanisław August Poniatowski. Nie jest zatem wykluczone, że owa organizacja ma jakieś plany polityczne mimo otwarcia się na świat przez niektóre zebrania.

Inną grupą, która istnieje i spotyka się rokrocznie to Grupa Bilderberg. Składa się ona z około 120 osób, które pełnią jedne z najważniejszych funkcji w swoich krajach. Wielu członków nie znajduje się w tym gronie na stałe. Co bardziej interesujące – na spotkaniach coraz częściej pojawiają się Polacy, m.in. Jacek Rostowski. Oficjalnie są to spotkania towarzyskie, zatem wobec świata nie mają one charakteru wiążącego. Jednak tak naprawdę nie wiadomo jakie decyzje są wówczas podejmowane. Zwolennicy teorii spiskowych wskazują jakoby miał być to prawdziwy rząd światowy.

Jedynym stowarzyszeniem mającym swe źródło w świecie akademickim jest Czaszka i Kości. Powstało w 1832 roku na Uniwersytecie Yale i działa do dzisiaj. Ilość członków nigdy nie przekroczyła 2000, ponieważ co roku przyjmowanych jest maksymalnie 15 członków z przedostatniego roku studiów. Choć nie wiadomo jednak wiele o ich zamiarach, to dociekliwi ludzie tłumaczą, że tak naprawdę stowarzyszenie odpowiada za politykę Stanów Zjednoczonych. Ma być sprawcą wybuchu światowego terroryzmu oraz kryzysu gospodarczego w celu odwrócenia uwagi od swoich poczynań. Wielu jego członków zasiada w Białym Domu, w radach Wall Street czy też prowadzi wielomilionowe interesy gospodarcze.


Elementem łączącym wszystkie te grupy jest brak jawności odnośnie statusu, działania oraz drenująca wszystko ludzka wyobraźnia. Wiele osób do tej grupy włącza także Opus Dei mimo tego, że działa jawnie i wszelkie dane można pozyskać u członków oraz ze stron internetowych. Zatem trzeba, aby każdy człowiek myślał sam i analizował pewne dane pod wpływem zdrowego rozsądku. W przeciwnym razie staniemy się outsiderami oraz obiektem śmiechu.

Krzychu;)
Udostępnij:    Facebook Twitter Google+

4 września 2016

Ciemne Wieki pełne światła radości?

O istnieniu mitów dotyczących kwestii naukowych oraz historycznych wiemy od dawna. Z jednymi walczymy bardziej, a z innymi mniej – w zależności od światopoglądu. I tak dochodzimy do rehabilitacji wielu wynalazców, stanu wiedzy starożytnych czy ludzi utalentowanych, ale zapomnianych. Inaczej dzieje się w przypadku mitów dotyczących Kościoła.




Do najważniejszego z mitów, które dotyczą roli chrześcijaństwa w świecie, należy ten o stanie kultury europejskiej w średniowieczu. Na początku wspomnę tylko, że średniowiecze jest obok oświecenia najbardziej pronaukową epoką w historii ludzkości. To w tej epoce powstała idea współczesnych uniwersytetów, powszechnego szkolnictwa czy też nauk empirycznych. Wtedy też zaczęto doceniać to, co jest eksperymentalne. Owszem pojawia się zacofanie kulturowe oraz szwankuje myślenie abstrakcyjne w pierwszym okresie, ale to już rola prymitywnych Germanów, a nie Kościoła.


W celu jeszcze lepszego zrozumienia tematu ważnym jest, aby wspomnieć antyk i jego podejście do ciała. W Cesarstwie Rzymskim od I w. przed Chrystusem do końca tej epoki ścierały się dwa poglądy somatyczne. Pierwszym z nich, praktykowanym głównie przez cesarzy i jego świtę, był hedonizm, czyli krótko mówiąc: żyj, abyś posmakował każdego człowieka i każdej jego partii ciała, a przy tym aby twój język zasmakował wszystkiego. Wiązało się to z pseudointelektualnym charakterem władzy. Drugi typ, równie skrajny, który przenikał nawet do najniższych warstw społecznych, to platonizm. Szkoły bazujące na myśli Platona twierdziły zgodnie ze swoją mitologią, że ciało jest złe, niepotrzebne, więzi duszę itp. Jako że takie myślenie było rozpowszechnione wśród plebsu na długo przed ekspansją chrześcijaństwa, zostało przyjęte i dominowało do ok. wieku VI, aż Germanie “ostygli”.

Średniowiecze, odcinając się skutecznie od antyku, zerwało również z platońskim postrzeganiem świata. Zaczęto dostrzegać uczucia, co miało swoje pozytywne i negatywne strony. Jako pierwsi na nieco więcej luzu pozwolili sobie mnisi, którzy byli skrybami i przepisywali różne świeckie księgi. Umieszczali w nich ciekawe minatury infrograficzne.

Część z nas pewnie kojarzy artystyczne memy, które polegają na dopisywaniu śmiesznych zdań do obrazów lub ich fragmentów w celu rozluźnienia poważnego tonu malarstwa. Wśród nich prym wiodą ostatnio wspomniane miniatury, gdyż mają one bardzo różny charakter – od rysunków o podtekście erotycznym, przez mordercze króliki aż po ludzi w nienaturalnie śmiesznych pozach.

Z czasem podejście do uczuć zmieniło się w samych zakonach. Tam doszło do podziału wśród braci i kleru zakonnego na ludzi poważnych i luźniejszych. Do tych pierwszych należy święty Piotr Damiani, który uważał, że skoro wróg nie sprawia nam cierpienia, to my możemy sami się biczować, by tak cierpiąc, złączyć się z cierpiącym Chrystusem. Nieco inną drogę obrał święty Romuald, założyciel kamedułów. Też miał bezkompromisowe podejście do ciała – napisał jedną z najostrzejszych reguł zakonnych – ale wykazał się człowieczeństwem, przyjmując tzw. dar łez (tak, tak – to nie wymysł Odnowy czy oazy), który polegał na płakaniu jak bóbr podczas bliskiej obecności Boga w modlitwie czy podczas sprawowania sakramentów (głównie Eucharystii). Wiele radości w średniowieczu wniósł święty Franciszek. Jego duchowość skierowana do gminu była nacechowana afirmacją świata, o czym możemy przeczytać m.in. w jednym z opowiadań “Kwiatków św. Franciszka”, które mówi o tym, czym jest radość doskonała. Mimo że wybrał sposób życia ubogich, nie skreślał ludzi bogatych oraz radości, jakie może przynieść posiadanie pieniędzy.

Także inne warstwy społeczne doceniały rolę emocji w swoim życiu. Powszechnie znane są francuskie romanse rycerskie zwane chansons de geste. Tam oprócz żaru miłości, radości fizycznej i duchowej mamy opis niemal każdego z uczuć, które targa człowiekiem. Literatura średniowieczna oraz legendy wtedy powstałe mówią same za siebie. Bo któż z nas nie czytał o sławetnej pożodze podczas śmierci Rolanda czy też o zgubnej miłości Tristana i Izoldy lub o Arturze i jego kompanach? Odbiorcami tego typu dzieł było nie tylko rycerstwo, ale również chłopstwo, gdyż były to lektury czytane w przykościelnych szkołach lub przekazywane ustnie. Nie możemy zapomnieć o naszych rodzimych legendach, które również są pełne miłostek i zwrotów akcji (np. Legenda o Świtezi, o Wandzie co Niemca nie chciała).

Trochę inne uczucia targały handlowcami – wielką rolę odgrywał u nich nie tylko strach przed niebezpieczeństwem podróży, ale także chęć przeżywania różnych przygód oraz ciekawość świata. Historia Marco Polo jest oparta prawdopodobnie na kilku historiach o różnych średniowiecznych podróżnikach-handlowcach. Chęć ta była tak wysoka, że doszło do jej opisania w czwartej księdze Dekameronu. No i na koniec nie wypada nie wspomnieć o karczmach i zajazdach, w których organizowano mniejsze i większe uczty. Zdarzało się, że radosne harce uczestników trzeba było ukracać za pomocą odpowiedniego prawodawstwa (np. regulacje w gdańskim Dworze Artusa).

Krzychu;)
Udostępnij:    Facebook Twitter Google+

Popularne posty: