23 października 2015

Świadkowie Jehowy - judaizm czy chrześcijaństwo?

Wszyscy znamy, większość nie lubi omawianego "tworu". Jedni nazywają sektą, a inni normalną wiarą. Ja do niedawna, jako laik, miałem problemy co powiedzieć znajomym, gdy pytali mnie, czy w denominacji chrześcijańskiej mieszczą się Świadkowie Jehowy. Zacząłem czytać, studiować i obraz mi się wykrystalizował. Czas przedstawić w kilku krytycznych zdaniach główne założenia Świadków Jehowy.

Stosunek do chrześcijaństwa

Na początku warto zaznaczyć, że kierują się naukami odrzuconymi podczas pierwszych soborów Kościoła Powszechnego. Stawia ich to niejako w opozycji do wszystkiego co nazywamy chrześcijaństwem. Jest to o tyle intrygujące, że sami określają się jedynymi prawdziwymi spadkobiercami Apostołów.

Ale to już było...

  • Trójosobowy Bóg - główne ich postulaty nie są nam obce. Znamy je z pierwszych wieków historii Kościoła. Podobnie jak arianie odrzucają oni dogmat o Trójcy Świętej, który jest jedną z podstaw do tego, aby móc mówić o chrześcijaństwie. Uzasadniają to tym, iż nigdzie w Piśmie Świętym nie ma mowy o trynitaryzmie. Jezusa uważają za pierworodnego Syna, który jest poddany Jehowie i stoi pod nim w hierarchii bytów (podobnie jak logos u Filona Aleksandryjskiego). Drugą osobę naszej Trójcy często utożsamiają ze starotestamentalnym Archaniołem Michałem. Duch Święty z kolei jest uznawany jako czynna Moc Boża, energia. W swej istocie jest porównywany do działania prądu elektrycznego. Swoje przekonanie podsumowują zarówno z Biblii, jak i z matematyki (1*3≠1).

  • Stosunek do Syna - w związku z powyższą wizją życia Jezusa nie mogło nastąpić Zmartwychwstanie. W to też wierzą Świadkowie Jehowy. Uważają, że rozpadł się na atomy, aby móc przyjąć ponownie duchową formę Archanioła. Rozumując w ten sposób nie może być mowy o odkupieniu. W swym opisie przypominają oni schematyczną gnozę Szymona Maga, który przedstawia życie Jezusa jako walkę o wyzwolenie z ciała i uznaniu jedynie ducha jako prawdziwe stworzenie.

  • Stosunek do Starego Testamentu - kolejną kolumną, która podpiera sektę jest odrzucenie Prawa Mojżeszowego. Zabieg ten tłumaczy się tym, iż Jezus zniósł to dziedzictwo. W związku z czym dekalog ich nie obowiązuje, uznają go tylko jako cenną wskazówkę na życiowej drodze. Po części przypomina to naukę Marcjona o dwóch bogach – on podobnie odrzucił Stary Testament jako sprzeczny z przesłaniem Jezusa, który w chrześcijaństwie jest Tym, który wypełnia Prawo.

  • Dobro i zło - w tej kwestii ich podejście podobne to zaratusztrianizmu, który wraz z gnozą przeniknął do umysłów pierwszych chrześcijan. Z wyżej wymienionej religii gnoza zapożyczyła wizję dwóch synów bożych, którzy walczyli na początku i będą walczyć na końcu czasu. Według Świadków Jehowy lucyfer obok Logosu był jutrzenką, która śpiewała Jedynemu Bogu. Jezus po dostaniu się do Nieba usiadł po prawicy Boga, ale nie rozpoczął swego królowania. Do 1914 roku rolę tą sprawował Jego brat, który co jakiś czas stępował na ziemię i mieszał w sercach ludzi. Dowodem na ten stan rzeczy ma być wybuch Wielkiej Wojny.

  • Zbawienie - na końcu czasów dostąpią Zbawienia nie wszyscy lecz tylko wybrani z pośród grona ich głównych członków, bowiem zostanie zbawionych jedynie 144 tysiące osób. To również przypomina naukę gnostycką, gdyż u nich świat również był podzielony na lepszych i gorszych. Jeszcze jedno jest ważne - uważają oni, iż po śmierci ostatecznie będą w Raju co zostało odrzucone w pierwszych wiekach. Dla chrześcijan bowiem stan po Zmartwychwstaniu będzie czymś więcej niż Raj, bo będziemy kimś lepszym niż w Edenie.

  • Miłosierdzie - obowiązuje ich wewnątrz wspólnoty. Pamiętam jak jeden z księży po Mszy podszedł do Świadków Jehowy "agitujących" pod Kościołem. Zadał im pytanie - skoro głosicie miłość i miłosierdzie to czy pomogliście ofiarom tsunami (katastrofa kilka lat temu - przyp. autora)? Nie - odparli. Dlaczego? - zapytał. Bo nie możemy pomagać niewiernym... Postawa mi przypomina sytuację z pierwszej wspólnoty jerozolimskiej, gdzie judeochrześcijanie zapominali o poganochrześcijanach ze względu na ich pochodzenie.

  • Chrzest - tutaj sprawa jest jasna. Nie uznają Trójcy Świętej, więc nie ma mowy o chrzcie w znaczeniu chrześcijańskim. Jest to pewna forma nominacji i oczyszczenia (na ten moment, na tą chwilę). Zadaje się przy tym dwa "jakieś" (nie dotarłem jakie) pytania. 


Podsumowując

Z powyższych punktów składających się na wiarę tejże sekty trudno ocenić Świadków Jehowy jako religię, gdyż założenia przypominają bardziej neoplatońską filozofię z akcentami orientalnymi. Aczkolwiek myślę o nich jako o sekcie judaistycznej, bowiem Chrystus jest dla nich jak prorok. Inaczej niż w islamie jednak nie uznają nic innego aniżeli ich Pismo Święte oraz uznają Izraela jako Naród Wybrany - kiedyś. 
Krzychu ;)
Udostępnij:    Facebook Twitter Google+

2 października 2015

Hipokryzja - lvl master

Właśnie przeczytałem artykuł na stronie internetowej pewnego radia i zobaczyłem filmik z serii "Artykuł osiemnasty" i myślałem, że mnie szlak trafi. Ale o tym później. Mowa jest bowiem o Krzysztofie Charamsie.

Wspomnienia z seminarium

Wiele osób wie, że przez krótki czas byłem w WŚSD w Katowicach. Jednak niewielu wie jak tam wygląda naprawdę. Pokrótce: 150. chłopa w jednym budynku, sześcioletni rozstrzał wiekowy, niemal sto pięćdziesiąt różnych charakterów. Norma w tak wielkim środowisku. Podobnie jest też z powodami wstępowania do ww. seminarium jakie poznałem. Jedno mnie jednak uderzyło - brak miejsca homoseksualizm. 

Pamiętam jak byłem jednym z narybku w pierwszych tygodniach października. Obiad w refektarzu. Siedzę ze starszymi rocznikami. Nagle podlatuje jeden kleryk z trzeciego roku i "szepta" kumplowi: "pedał się jakiś pojawił". I już po całej sali "szukanie" winnego. Była to pierwsza z chwil, gdy doświadczyłem pozytywnego zjawiska "zero tolerancji". W pewnym momencie dosięgło ono i mnie jako podejrzanego. 

Problem

Homoseksualizm jest problemem wewnątrz klerykalnym. Sprawa stara jak Kościół o czym możemy przeczytać u Ojców Pustyni i Ojców Kościoła przez średniowieczne dokumenty do roku 2008. Czasem jest większy, a czasem mniejszy. Współpracując z jedną z grup wsparcia dla homoseksualnych chrześcijan chcących wyjść z tego zaburzenia spotkałem tam przynajmniej jednego obecnego księdza. Sam też byłem powodem usunięcia diakona w jednej z diecezji, gdyż do mnie zarywał. Na własnej skórze przekonałem się więc, że problem istnieje. Z różnych blogów, artykułów, czatów czy danych wiem, że nie jest on ogromny, ale wielki.

Sedno sprawy

Do napisania tego artykułu przysłużył się Krzysztof Charamsa i jego "wyjście z szafy". Celowo nie nazywam go duchownym, ponieważ jeżeli przyjął z pełną świadomością swej seksualności święcenia są one, przynajmniej, niegodziwie przyjęte. Myślę, że nawet nieważne. W filmie poniżej widać jego bezradność. Myślę, że nie jest to wzburzenie z powodu sytuacji jego i jego partnera. Wierzę, że zadziałały tutaj słowa Franciszka (choć nie jestem jego zwolennikiem) o dwulicowości księży.

Co mnie konkretnie wzburzyło? To, że atakuje obłudę, kłamstwo i hipokryzję. A czym owy człowiek w życiu się kieruję całe życie? Mówi jedno robi drugie. Powołuje się na Ewangelię, którą sam otwarcie zakłamuje, fałszuje. Patrzy na jedną stronę medalu. Dawno mnie już nic tak nie wzburzyło. Czy innym jest jeżeli ksiądz w trakcie posługi odkrywa, że jest coś z nim nie tak i porzuca sutannę. Wtedy jest to uczciwe, sprawiedliwe, kieruje się Ewangelią. Koleś, który tyle razy świętokradczył Pana Jezusa, Sakramenty! Krzyczeć mi się chce - nie ze złości, ale z rozpaczy, ze smutku. Ktoś kto nawołuje o miłość jednocześnie stając przeciwko Miłości.

Z wyrazami smutku i żalem
Krzychu ;(

Udostępnij:    Facebook Twitter Google+

Popularne posty: