2 października 2015

Hipokryzja - lvl master

Właśnie przeczytałem artykuł na stronie internetowej pewnego radia i zobaczyłem filmik z serii "Artykuł osiemnasty" i myślałem, że mnie szlak trafi. Ale o tym później. Mowa jest bowiem o Krzysztofie Charamsie.

Wspomnienia z seminarium

Wiele osób wie, że przez krótki czas byłem w WŚSD w Katowicach. Jednak niewielu wie jak tam wygląda naprawdę. Pokrótce: 150. chłopa w jednym budynku, sześcioletni rozstrzał wiekowy, niemal sto pięćdziesiąt różnych charakterów. Norma w tak wielkim środowisku. Podobnie jest też z powodami wstępowania do ww. seminarium jakie poznałem. Jedno mnie jednak uderzyło - brak miejsca homoseksualizm. 

Pamiętam jak byłem jednym z narybku w pierwszych tygodniach października. Obiad w refektarzu. Siedzę ze starszymi rocznikami. Nagle podlatuje jeden kleryk z trzeciego roku i "szepta" kumplowi: "pedał się jakiś pojawił". I już po całej sali "szukanie" winnego. Była to pierwsza z chwil, gdy doświadczyłem pozytywnego zjawiska "zero tolerancji". W pewnym momencie dosięgło ono i mnie jako podejrzanego. 

Problem

Homoseksualizm jest problemem wewnątrz klerykalnym. Sprawa stara jak Kościół o czym możemy przeczytać u Ojców Pustyni i Ojców Kościoła przez średniowieczne dokumenty do roku 2008. Czasem jest większy, a czasem mniejszy. Współpracując z jedną z grup wsparcia dla homoseksualnych chrześcijan chcących wyjść z tego zaburzenia spotkałem tam przynajmniej jednego obecnego księdza. Sam też byłem powodem usunięcia diakona w jednej z diecezji, gdyż do mnie zarywał. Na własnej skórze przekonałem się więc, że problem istnieje. Z różnych blogów, artykułów, czatów czy danych wiem, że nie jest on ogromny, ale wielki.

Sedno sprawy

Do napisania tego artykułu przysłużył się Krzysztof Charamsa i jego "wyjście z szafy". Celowo nie nazywam go duchownym, ponieważ jeżeli przyjął z pełną świadomością swej seksualności święcenia są one, przynajmniej, niegodziwie przyjęte. Myślę, że nawet nieważne. W filmie poniżej widać jego bezradność. Myślę, że nie jest to wzburzenie z powodu sytuacji jego i jego partnera. Wierzę, że zadziałały tutaj słowa Franciszka (choć nie jestem jego zwolennikiem) o dwulicowości księży.

Co mnie konkretnie wzburzyło? To, że atakuje obłudę, kłamstwo i hipokryzję. A czym owy człowiek w życiu się kieruję całe życie? Mówi jedno robi drugie. Powołuje się na Ewangelię, którą sam otwarcie zakłamuje, fałszuje. Patrzy na jedną stronę medalu. Dawno mnie już nic tak nie wzburzyło. Czy innym jest jeżeli ksiądz w trakcie posługi odkrywa, że jest coś z nim nie tak i porzuca sutannę. Wtedy jest to uczciwe, sprawiedliwe, kieruje się Ewangelią. Koleś, który tyle razy świętokradczył Pana Jezusa, Sakramenty! Krzyczeć mi się chce - nie ze złości, ale z rozpaczy, ze smutku. Ktoś kto nawołuje o miłość jednocześnie stając przeciwko Miłości.

Z wyrazami smutku i żalem
Krzychu ;(

Udostępnij:    Facebook Twitter Google+

0 komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty: