26 czerwca 2014

Istota życia

Ostatni w miarę regularny wpis (w postaci filmu) przed wakacjami obrazujący i dający do myślenia - dokąd ja zmierzam? co chcę osiągnąć? kim jestem i kim chcę być? Powodzenia wszystkim w odkrywaniu siebie i swojej drogi w te wakacje i w tym życiu, gdyż jest ono początkiem wieczności. Jak sobie pościelesz tak się wyśpisz... ;)



Udostępnij:    Facebook Twitter Google+

23 czerwca 2014

Stereotypy

Krzywdzą odbiorcę jak i dawcę, kłamią w żywe oczy, odbierają radość z życia - takie są stereotypy. Sam się o tym przekonałem, sam zastosowałem, od innych o nich usłyszałem. Walka z wiatrakami - no cóż i takie bitwy trzeba stoczyć, by się czegoś nauczyć.

Miejsca

Jadąc do Warszawy niedawno zastanawiałem się co będę robić poza umówionym spotkaniem. Przecież to "nie jest kraj dla kretynów", to Sosnowiec ino troszka wjynkszy, wieś, że ni ma co. Pierwsze obrazki jakie zobaczyłem były nocą około godziny 0:00 - nie zachwyciły. Ale mówię sobie - dasz radę. Południe w ciągu nocy zwiedzone. Trudno - inaczej się kasę marnowało. Kilka godzin później w słonecznym świetle poszedłem w kierunku starego rynku. I tutaj mnie zamurowało. Odkryłem, że Warszawa jest jak Fiona: za dnia piękna w nocy zaś szkarada. Miasto bardzo mi przypomina Katowice, które uwielbiam. 

W ten sposób - nie ma innego - złamałem stereotyp, który tkwił we mnie niemal od dzieciństwa. Taki typowy obraz dla Ślązaka najczęściej już starego pokolenia - Warszawa to wielka wieś, Sosnowiec powiększony, pełny wyzysku i chamstwa. Kraków z kolei to miasto pełne kujonów, które myśli o sobie jak o centrum zapatrzone w swoją przeszłość. Sosnowiec - mała Warszawa, jej najdalej wysunięta na południe dzielnica. Po drugiej stronie Niemcy - kraj tysiąca doskonałych detergentów i rozwiązań prawnych. Bajery - choć Niemcy to mają to samo, ale w stopniu doskonałym.

Ludzie

Odczarujmy tego demota!
Spotkanie. Warszawiak, zna się na modzie, pisze, pomaga ludziom, więc pewnie "czajniczek", wychudzony, z damskim głosem i specyficznym szaliczkiem. Na szczęście 99% tego się nie sprawdziło i spędziłem popołudnie w super atmosferze. Przyczyna ta sama - stereotypy. Ograniczają bądź nie pozwalają w pełni poznać człowieka. Tutaj jest jednak sprawa bardziej skomplikowana. Powodem są trzy wyjścia: trwanie w takim myśleniu, olewanie go bądź potwierdzanie przez pewnych ludzi. Wybór należy do każdego.

Potwierdzających powinniśmy jednak obnażać. Zniechęcają oni bowiem do kontaktu bądź promują - świadomie bądź nie - pewne obrazki. I tutaj po raz pierwszy powołam się na dwie osoby z życia publicznego: T. Terlikowskiego i R. Biedronia. Mają więcej wspólnego niż im się może zdawać - obydwoje promują wizerunek krzywdzący obywateli.

Pierwszy - redaktor internetowej Frondy swym językiem i wypowiedziami kształtuje obraz katotaliba z podróżnym zestawem do rozpalania stosów. Język jakiego używa w swej twórczości jest wątpliwej jakości, a niekiedy można się zastanowić czy jest profesjonalny. Wypowiedzi pisemne jak i ustne tchną swą agresją, a czasem nawet głupotą. Jego ataki na różne mniejszości czy związki są powszechnie znane i odbijają się na wszystkich katolikach. Sam jestem czasami oceniany przez jego pryzmat.

Drugi - poseł na sejm III RP. W tym miejscu zacytuję jednego homoseksualistę: utrwala stereotypy geja jako cioty, który jest zewsząd atakowany, nie ma chwili spokoju, miękka klucha, baba po prostu; nie stanowi on funkcji reprezentatywnej dla nas, bowiem stwarza więcej szkody niż pożytku. Nic więcej dodać tylko wyciągać wnioski.

Przyczyny

Pierwszą z nich są tzw. szufladki, czyli kategoryzacja ludzi wg naszych osobistych kryteriów. Przykładem może być kolor włosów: blondynka - głupia, ruda - ostra w łóżku, brunetka - stara się być mądra. Niemal każda kobieta zostaje natychmiast zasunięta w którejś z tych kategorii, które mają oczywiście jeszcze wiele innych schowków. Wraz z nią działa tzw. przeniesienie, które jest również opisane na powyższym schemacie - widzę blond to nie obchodzi mnie zbytnio co mówi, bo pewnie głupia, ale "dupa". 

Kolejną są wydarzenia historyczne i spięcia kulturowo-religijne minione jak i obecne. Najbardziej znanym przykładem są Niemcy, Rosjanie czy muzułmanie. W każdej epoce czy kontakcie wywoływali reakcję obronną w Polakach toteż ci bronią się rękami i nogami przed nimi utrzymując stereotypy pokoleniami.

W przypadku kultu ciała mamy do czynienia z tzw. twarzyzmem, czyli korzystaniem z psychologii i uwarunkowań kulturowych podkreślających dominację mężczyzny. Działa to w sposób następujący: pokazywanie twarzy sprawia, że osoba ta w oczach innych staje się mądrzejsza, ważniejsza - sama psychologia - tak ukazywani są mężczyźni w mediach. Kobiety natomiast pokazuje się całe co jest odbierane przez psychikę jako postawa mniej inteligenta. 

Jakie znacie stereotypy? Czy kiedyś was zaszufladkowano? Piszcie.

Krzychu

Udostępnij:    Facebook Twitter Google+

16 czerwca 2014

Muslims!

Wielu ludzi patrzy z obawą na Zachód jak kraj po kraju jest zalewany islamską falą, której wyrazem jest przemoc wobec europejczyków - głównie w Szwecji, Francji i Belgii oraz ograniczanie roli kobiet w życiu społecznym. Wraz z tym strachem narosło wiele niedomówień i błędnych wizji wyznawców Allaha. W poście tym postaram się nieco rozjaśnić skrywany za burką obraz. 

Dane ogólne

Imię boga: Allah ( z ar. bóg)
Główny pośrednik objawienia: Mahomet (właściwie: Muhammad ibn Abd Allah ibn al-Mualib) - błędem jest określanie wyznawców mahometami, ponieważ wierzą w Allaha
Czas powstania: VII wiek
Główne miasta: Mekka, Medyna, Jerozolima (głównie ze względu na Żydów, brak wzmianki w Koranie)
Duchowieństwo: brak
Główne ośrodki nauczania: Arabia Saudyjska, Uniwersytet Le Cité de la Al-Azhar w Kairze - brak scentralizowania nawet wewnątrz jednego kraju choć są rady muzułmańskie
Liczba wyznawców: ok. 1,6 mld (ok. 24,35% ludności świata) -

Islam a judaizm i chrześcijaństwo

Z V sury Koranu dowiadujemy się o licznych kontaktach Mahometa z żydami i chrześcijanami. Wiązało się to z pracą jaką wykonywał - był kupcem. Pierwsi przybyli tam w I wieku po zburzeniu świątyni, a drudzy z misją głoszenia Ewangelii poganom. Były to z pewnością spotkania z głosicielami, a nie z Księgami. Wniosek ten narzuca się w wyniku lektury Koranu (o czym poniżej). Ponadto, inaczej niż dzisiaj, wierni kierowali swe modły do boga kierując ciało swe w stronę Jerozolimy. Było to spowodowane tym, że Mahomet niejako "podpiął" się pod judaizm chcąc jego wyznawców włączyć do swojego grona. Było to o tyle ułatwione, iż w Żydach po raz kolejny rozbudziła się nadzieja na Proroka-Mesjasza. Odmówiono mu tej roli z jednej bardzo prostej przyczyny - nie był żydem, Izraelitą, a dodatkowo wykazali mu brak znajomości Starego Testamentu. W wyniku tej zniewagi zostali oni częściowo przez Mahometa, a częściowo przez Umara (jednego z następców) wygnani bądź wymordowani na terenie Półwyspu Arabskiego. Odcięto się również częściowo od ich praktyk religijnych oraz modlitwy zwróconej w stronę Jerozolimy na rzecz Mekki. Jednak wiele z judaizmu pozostało - choćby główne postaci Tory czy ksiąg prorockich wplecione przez Mahometa do islamu podczas jego tworzenia. Wykorzystał on również pewną "lukę" w proroctwie dotyczącym potomka niewolnicy Hagar - Ismaela oraz jego potomków, które mówiło o licznym ludzie biorącym sobie z niego korzenie.

Odnośnie chrześcijaństwa sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana, gdyż związki z nim są raczej heretyckie tzn. większość informacji o Jezusie ma pochodzenie apokryficzne, a więc z ksiąg odrzuconych jako nieautentyczne, nieprawdziwe. Chrystus jest uważany za proroka wielkiego, zrodzonego z dziewicy, który przyjdzie sądzić w dniu ostatecznym, ale Mahomet zakryje swoim płaszczem wiernych Allahowi. Jest to jedna z dwóch wizji sądu - druga zawiera informacje o moście prowadzącym do raju, pod którym będzie piekło, do którego wpadną niewierni. Podobnie jak w apokryficznych ewangeliach tak i w Koranie Jezus nie umarł na krzyżu, a zrobił to ktoś podobny do Niego, gdyż On wstąpił w tym momencie po drabinie do Nieba. Przy okazji apokryfów należy wspomnieć o ogólnym podejściu wyznawców ww. religii do chrześcijańskiego Pisma Świętego, który jest kształtowany przez trzy szkoły:
1. Odrzucenie Biblii jako niewiarygodnej
2. Uznanie z zastrzeżeniami, iż fragmenty zostały dodane lub zniekształcone
3. Uznanie z podkreśleniem konieczności właściwej interpretacji (pogląd przypisywany np. Al-Ghazalemu).
Natomiast samo podejście do chrześcijan zawarte w Hadisah (opowieść przytaczająca wypowiedź proroka Mahometa, jego czyn lub milczącą aprobatę) jest dwojakie - z jednej strony są chwaleni jako wyznawcy jednego Boga niezwykle pobożni, a z drugiej strony są ganieni za: dzielenie się na sekty, fałszowanie swojej Świętej Księgi, brak wierności Słowu Bożemu czy czczenie grobów i obrazów. Z tąd też biorą się sprzeczne podejścia do wyznawców Chrystusa np. poglądy Raszid Rida czy Abd al-Majid Charfi. Niezrozumienie czci oddawanej chrześcijańskim ikonom jest o tyle ciekawe, iż sami czczą czarny kamień tłumacząc to następująco:
Żadna religia nie potępia czczenia bożków bardziej, aniżeli islam. Muzułmanie nie czczą Kaby, lecz Boga, czyli Allaha. Kiedy okrążają Kabę, nucą La illaha illa Allah (Nie ma bóstwa godnego czci poza Allahem – Bogiem Jedynym). Kaba jednoczy Muzułmanów w modlitwie. Gdyby muzułmanie modlili się w dowolnym, wybranym przez siebie kierunku, panowałby chaos. Kaba daje szansę na zjednoczenie w modlitwie, gdyż wszyscy muzułmanie zwracają się ku jednemu punktowi, ku Kabie. Na całej kuli ziemskiej ludzie z różnych krajów zwracają się na północ, południe, wschód i zachód po to, by zwrócić się w kierunku Kaby. Kiedy muzułmanie sporządzili mapę kuli ziemskiej, pośrodku umieścili Mekkę; lecz gdy ludzie Zachodu przejęli władzę, środkiem stał się Greenwich. Jednak jeśli spojrzycie na mapę, Mekka nadal stanowi środek globu. Chwała Bogu!
Ponadto islamolodzy, m.in. Jean Alcader, twierdzą, że pięć filarów islamu (1. wyznanie wiary - el shahada, 2. rytualna modlitwa pięć razy dziennie po dwie minuty - el salat, 3. jałmużna - el zakat, 4. post - el ramadan i 5. pielgrzymka - el hajj) ma swe źródło w najznakomitszych tradycjach judeochrześcijańskich. Generalnie muzułmańska modlitwa odmawiana pięć razy dziennie, przed śmiercią czy w ogóle w ciągu dnia jest wyznaniem wiary (shahada), które zaprzecza dogmatowi o Trójcy Świętej: wierzę w jednego Boga Allaha, lecz nie ma innego Boga niż Allah. Jest to o tyle interesujące, iż nie ma innego boga poza Allahem, więc po co to powtarzać. Oddziaływanie chrześcijaństwa da się również zauważyć w tradycji sufickich mnichów, wśród których były również kobiety. Ciekawy dopowiedzeniem odnośnie historii islamu i koneksji z chrześcijaństwem stanowi ten artykuł.

Koran

Od lewej: Koran, Sunna i tasbih - islamski sznur modlitewny
Objawiona księga islamu, której idealny wzór znajduje się w niebie. Stanowi podstawę dla tej religii, w której teologia praktycznie nie istnieje. Dzieje się tak, ponieważ Koran jest nienaruszalnym słowem Allaha, najwyższym autorytetem na ziemi, którego jakiekolwiek tłumaczenie (zarówno tekstu jak i na inne języki) jest zakazaną interpretacją. Stąd też wzięła się nazwa "religia księgi", która błędnie jest rozciągana na chrześcijaństwo. Dla nas bowiem Objawieniem jest Jezus Chrystus, a nie Pismo Święte. Biblia tylko zawiera treść Objawienia. W związki z takim podejściem do swego pisma wyznacza ono plan każdego dnia niemal w każdym aspekcie. 

Pomimo zakazu interpretacji pojawiły się, głównie w XIX wieku, ośrodki badające Księgę - zarówno w Europie jak i samych krajach muzułmańskich. Wewnątrz islamu powstały dwie główne szkoły - pierwsz odwołująca się do późnośredniowiecznych komentarzy oraz druga chcąca odczytać go "w duchu epoki". Język arabski, w którym została spisana księga przez wielu wyznawców uważany jest za idealną jego odmianę. Inaczej myślą orientaliści porównując go raczej do greki koine - inaczej mówiąc języku plebsu. Podobnie jak ta wersja greki arabski koraniczny nie jest używany przez wyznawców Allaha. Muszą się go uczyć od podstaw nawet sami Arabowie. Współczesny literacki język jest całkowicie inny od tego z księgi - odwrotnie do tego co możemy przeczytać bądź usłyszeć na lekcjach historii. Inną innością jest to, że sam Koran funkcjonuje w siedmiu lub ośmiu różnych wersjach.

Treściowo Koran obejmuje wiele podań i fragmentów zaczerpniętych ze Starego i Nowego Testamentu. Nie tylko są zapożyczone postacie, ale i wydarzenia. Jednak co interesujące wiele sprzeczności z danymi poza koranicznymi biorą się z jego budowy bezczasowej (czas linearny nie jest zachowany). Ponadto pojawiają się błędy głównie dotyczące herezji chrześcijański czego świetnym przykładem może być włączenie Maryi Matki Jezusa w skład Trójcy Świętej. Podobnie jak Biblii tak i Koranu nie sposób czytać bez, przynajmniej, minimalnego kontekstu historyczno-kulturowego. Wyjaśnienie do zawiłości stanowi nie mniej zawiły komentarz w postaci Sunny. Uważam, że można również przeczytać to świadectwo byłej egipskiej muzułmanki - pomimo tego z jakiej strony pochodzi jest wiarygodne.

Dziwności

Z islamem wiąże się również kultura arabska, która często nie ma oparcia w religii i wiąże się z silnym rozczłonkowaniem islamu. Do najbardziej kojarzonego jej elementu należy burka - jest to nieprzezroczysty kawał materiału, którym kobieta ma się okryć, gdyż każda jej nagość należy do mężczyzny. Podobnie nikab, który pozwala na odkrycie pewnych elementów ciała jak np. oczy. Innym uwłaczającym rytuałem praktykowanym głównie w północnej i wschodniej Afryce jest obrzezanie kobiet. Znamienny dżihad również jest w pewien sposób naleciałością kulturową, która wiąże się z nienawiścią względem europejczyków, których utożsamia się z chrześcijanami. Bierze się to z nieraz brutalnej okupacji państw islamskich przez kolonizatorów. Sam w sobie istnieje, ale nie powinien mieć miejsca względem chrześcijan i żydów - lecz i tutaj pojawiają się sprzeczności. Islam zabrania również trzymania psów w domu, gdyż jest to spowodowane pogryzieniem proroka przez jednego z nich. Nie jest to przestrzegane przez wielu muzułmanów. Podobnie rzecz ma się z alkoholem, który de facto jest obecny w arabskich rodzinach królewskich.

Krzychu

Źródła:
Jean Alcader Prawdziwe oblicze islamu
Julien Ries Islam
Abu Issa Al-Shamy Jaki jest cel naszego życia?
Józef Bielawski Koran (tłumaczenie)
Józef Bielawski Islam
Udostępnij:    Facebook Twitter Google+

11 czerwca 2014

Zabobony

Czytając słowo "zabobon" mamy na myśli chrześcijaństwo. Jest to jednak znacznie ograniczone myślenie, gdyż każda religia, w tym ateizm, stara się usunąć u wiernych tego typu myślenie. Ciekawe jest to, że pojęcie to funkcjonuje wszędzie i zawsze oraz jest tak samo definiowane. Jest to również postawa ubliżająca "wyznawanej wierze" jak również rozumowi.

Czym są zabobony?

Bezpodstawna, żywa i odporna na krytykę wiara w związki przyczynowo skutkowe oparte na ludowych spostrzeżeniach, które wykluczają sferę religijną. Są to oddziaływania na tyle mocne, że nic i nikt nie jest w stanie się im oprzeć. Przedmiotem zabobonu może stać się wszystko - ludzie, zwierzęta, rośliny, zjawiska pogodowe, wydarzenia, gesty czy rytuały religijne. Dzieli się je na te, które przynoszą szczęście jak i te, które przynoszą nieszczęście. Sam ich fakt można porównać do pochodzącego z mitologii greckiej fatum, któremu byli podporządkowani nawet bogowie. W chrześcijaństwie podstawowym problemem zabobonu jest wyłączenie Boga z pewnej sfery życia, a nawet uznania Go jako słabszego w porównaniu z ww. fatum co sprawia, że nie jest on Bogiem jedynym i sprowadza Go do roli stworzenia.

Najbardziej znane zabobony

Wymienię kilka zabobonów i podam ich rzekome działanie - niech zawstydzą się ci, którzy ich przestrzegają ;)
  • magia i wróżby- niezależnie czy biała, czy czarna - jest to rytuał zabobonny, który swe działanie opiera na panowaniu nad nieznanymi mocami oraz zmuszaniu woli innej osoby do określonego czynu
  • medycyna niekonwencjonalna, która odwołuje się do nieokreślonych sił, energii czy zjawisk (por. KKK 2117)
  • amulety - przedmioty, których celem jest przyniesienie szczęścia, bądź odgonienie złych duchów i mocy 
  • czerwona wstążka na wózku - ma ona odrzucić zły urok, a także sprawić, by przedstawiciel płci przeciwnej nie zauroczył naszej pociechy
  • czarny kot - przynoszenie nieszczęścia
  • zakonnica - siedem lat nieszczęścia
  • trzymanie kciuków bądź skrzyżowanych palców - przynoszenie szczęścia innym
  • skrzyżowanie nóg przez kobietę w ciąży - przynoszenie nieszczęścia
  • liczba 13/666 - sprawia nieszczęście
  • rozbicie lusterka - x lat nieszczęścia (zależy od regionu)
  • odpukanie w niemalowane - ma zapobiec nieszczęściu
  • spotkanie garbatego, a lepiej dotknąć jego garbu - przynoszenie szczęścia
  • rodzynki i soczewica spożywana w sylwestra - szczęście w nowym roku
  • wrzucanie monety do fontanny - gwarancja spełnienia marzeń
  • znalezienie czterolistnej koniczyny - przynoszenie szczęści

Zabobony w chrześcijaństwie

Praktyki zabobonne są śmieszne, denerwujące, ale przede wszystkim smutne jeżeli chodzi o zabobony przy jednoczesnych praktykach religijnych. Świetnym przykładem może być medalik lub krzyżyk, a nawet różaniec, który wisi na szyi większości katolików. Pytając się ludzi co dla niech oznacza wielu odpowie, że nosi bo jest katolikiem, ale tyle samo osób o ile nie więcej odpowie, że nosi je dla szczęścia lub odgonienia złych duchów/złych mocy. Podobnie działają modlitwy, których działanie zależy od liczby powtórzeń jej odmówienia. Owszem - są takie modlitwy, których ilość odmówień jest istotna, natomiast nigdy taka modlitwa nie pozostaje bez odpowiedzi. Poza tym wiąże się zazwyczaj z jakimś zobowiązaniem. Jednak bezzasadne gesty w liturgii mogą być źródłem zabobonu. Wystarczy na Mszy Świętej się dyskretnie spojrzeć w bok podczas czytań czy przeistoczenia. Nic nie działa od tak - bo wykonałem bądź zaniechałem czynu. Za wszystkim musi stać intencja - najlepiej ta dobra. Innymi zabobonami "chrześcijańskimi", których osobiście nie spotkałem są: modlitwy na skrzyżowaniach ulic w nocy; modlitwa konkretną ilość razy - złamanie przynosi nieszczęście; modlitwa, w określonym dniu tygodnia/miesiąca/roku, która sprawia uwolnienie odpowiedniej ilości dusz z czyśćca; odmawianie samemu lub przez inne osoby różnych dziwnych modlitw w domach lub dokonywanie błogosławieństw z litaniami, przy użyciu świec, krucyfiksów w różnych kolorach, z zastosowaniem różnych substan­cji i kolorowych tasiemek. O praktykach zabobonnych napisali biskupi Toskanii w dokumencie: Co dotyczy magii i demonologii.

Sakramenty to zabobony?

Odnośnie sakramentów pozwolę sobie przytoczyć fragment książki Franceso Bamonte Magia, wróżby, zabobony:
Doktryna katolicka stwierdza, że sakrament jest skuteczny ex opera operato, to znaczy sam z siebie, ze swej natury, zakładając, że spełnione są pewne warunki, które umożliwiają znak sakramentalny. On sam jednak jest w stanie działać własną mocą. Należy jednak w tym sensie unikać magicznych interpretacji znaku sakramentalnego. Od takiej interpretacji jednak nie są wolni niestety niektórzy wierni. Wychodzą oni z dosłownych założeń uważając, że sakrament jest ważny sam z siebie bez względu na to, kto go sprawuje lub otrzymuje. Tak traktując tę kwestię, dochodzą do błędnych wniosków. Sądzą bowiem, że postawa osoby-podmiotu nie ma żadnego znaczenia, bo i tak sakrament jest ważny, jakie by nie było nastawienie osoby, która go otrzymuje. Myślą, że wystarczy pokropić się wodą święconą, by łaska ogarnęła duszę; wystarczy otrzymać Eucharystię, by łaska wzrastała w duszy; wystarczy otrzymać rozgrzeszenie i grzechy zostaną wymazane itd. Sakrament w takim pojęciu byłby niczym innym jak rytuałem magicznym, pewnego rodzaju amuletem, talizmanem. Trzeba natomiast pamiętać, że nastawienie podmiotowe nie jest przyczyną łaski, lecz warunkiem (sine quo. non) koniecznym, aby konkretny sakrament był skuteczny. Zróbmy pewne porównanie: przyczyną, dla której jakaś roślina może rozkwitać i wzrastać, jest na przykład słońce, które rozgrzewa, woda, którą się podlewa. Ale jeśli nie wystawię rośliny na słońce, jeśli nie uprawiam terenu, na którym rośnie, to i tak nic z tego nie będzie. Jeśli jednak już to zrobię, to i tak, ani słońce ani woda w tym przypadku nie będą wystarczające, a jeśli już, to nieznacznie. Nastawienie człowieka bardziej niż działać pozytywnie, działa negatywnie, to znaczy usuwając przeszkody uniemożliwiające sakrament. Stąd wynika podstawowa ważność nastawienia człowieka, aby otrzymać łaskę sakramentu i otrzymać ją jak najobficiej. Nie wystarczy „chodzić do komunii", „chodzić do spowiedzi", aby otrzymać laskę sakramentu. Należy robić to z odpowiednim nastawieniem.
Osobiście tępię zabobony - nie znoszę ich równie mocno co puryści językowi błędów. Strzeż się więc przy mnie popełniać zabobony.

Krzychu 
Udostępnij:    Facebook Twitter Google+

9 czerwca 2014

Strach ma wielkie oczy

Strach jest tematem szerokim, ale zawsze aktualnym. Nie ważne czy jesteś studentem, staruszkiem, czy na krześle sięgasz  ledwo ziemi - dopadnie cię. Nikt nie jest w stanie się nie bać - nie wliczając osób chorych. Czas, więc rozwinąć temat.

Jednostka chorobowa

Fachowo określa się ją z języka greckiego jako fobię. Jest to niekontrolowany, nieuzasadniony czasami irracjonalny i intensywny strach przed czymś co nie stanowi realnego zagrożenia i nie powinno wywoływać takich reakcji.  W zależności od czynnika wywołującego strach zależy jak wpływa na życie i je komplikuje. Osoba cierpiąca z powodu tego zaburzenia zazwyczaj podporządkowuje chorobie całe swoje życie, aby unikać czynnika drażniącego. Teorii na temat jej powstania jest wiele. Natomiast co ważniejsze może ona dotknąć dziecko, osobę w kwiecie wieku czy staruszka - jednym słowem: wszystkich. Lista fobii zdaje się nie kończyć, gdyż wywołać ją może wszystko - zaczynając od kurzu, a kończąc na śmierci. Więcej informacji fachowy znajdziecie tutaj.

Po prostu strach

Większość z nas kojarzy animację Pixara Potwory i spółka. Tam potwory straszyły nocą dzieci i w ten sposób pozyskiwały energię, by utrzymać całe społeczeństwa. Jest  w tym spojrzeniu ziarnko prawdy. Mianowicie - strach to nie tylko silna emocja czy trwałe uczucie - to przede wszystkim energia, która szarżuje w nas na oślep. Naszym zadaniem jest, aby zauważyć kiedy ten niekontrolowany, szalony pęd się zaczyna. Do tego potrzebna jest stała obserwacja naszego organizmu w nieprzyjemnej chwili. Wtedy zauważymy odpowiednie dla siebie objawy, np. pocenie się, skok temperatury, pustka w głowie, jąkanie się. Jak uzbieramy odpowiednią ilość danych możemy przejść do instynktownego wyczuwania chwili. Nie będziemy musieli wtedy czekać na wszystkie objawy, ale już pierwszy wystarczy, aby się domyślić o co chodzi. Gdy do tego dojdzie jesteśmy na wygranej pozycji, bo wystarczy teraz przejąć inicjatywę i skierować te pokłady na wybrany przez nas cel. Praca taka może zająć nam przysłowiowe wieki, ale może również być chwilą, momentem, którego nie zauważymy. Sposobów, by strach przekuć na sukces jest tyle ile trenerów. Jednak ze swojego doświadczenia wiem, że książki czy płyty takich osób są zbędne, ponieważ to samo możemy zrobić za darmo, a pieniądze przekazać np. na cele dobroczynne. Jeżeli potrzebujemy innych, by sobie z tym poradzić to w XXI wieku istnieje Internet i ogromna blogosfera, która jest darmowa. W tym wypadku należy być bardzo czujnym, ponieważ od światopoglądu zależą sposoby radzenia sobie ze strachem. Pamiętać należy o jednym: zamieńmy strach na motywację do działania.

Krzychu

Coś dla sportowców
Udostępnij:    Facebook Twitter Google+

4 czerwca 2014

Foch z przytupem i melodyjką!

Pewnego letniego dnia, gdy byłem w Szkocji zadzwonił do mnie mieszkaniec tego kraju. Zauważył moje ogłoszenie na jednym z portali i zachęcony tym, że studiuję teologię zapytał czy byłbym w stanie pójść w niedzielę do jego matki i po prostu z nią pogadać, ponieważ on nie może, a nie chciałby by była samotna. Jednocześnie zależało mu, aby tą osobą był katolik. Zaintrygowany, nie bez obawy, zgodziłem się. Bardzo uprzejma Pani, której drugi syn - zakonnik wykłada w Wiedniu teologię u franciszkanów. Rozmowa bardzo ciekawa. W pewnym momencie powiedziała, że cały czas mówię "ja", dlatego mam takie a nie inne problemy. Na początku zrzuciłem to na barki mojego angielskiego - nie miałem go nigdy w szkole, a to co umiałem nauczyłem się z filmów, muzyki i czasem z ulicy. Jednak po powrocie do domu zdałem sobie, że nie jest to wina języka, ale mojego egoizmu. To właśnie o nim będzie ten artykuł.

JA i Bóg

W tej najważniejszej relacji dla naszego życia nie ma miejsca na ani odrobinę egoizmu. Gdy się wkradnie - wiedzcie, że za chwilę będą się działy złe rzeczy. Osoby egoistyczne, do których niestety się zaliczam, mają ogromne problemy z modlitwą. Nie radzimy sobie ze skupieniem ani wygospodarowaniem czasu. Przytłacza nas to, gdyż jest wiele "ciekawszych" spraw do załatwienia, filmów do obejrzenia, muzyki do przesłuchania... Msza również zdaje się niekończącą opowieścią, ponieważ słowa kapłana i odpowiedzi ludzi lecą, lecą i lecą w nieskończoność - a przecież jest tyle innych spraw. Jak poranną modlitwę jestem w stanie odmówić porządnie to już niemożliwością prawie staje się jej wieczorny odpowiednik. W wyniku skupieniu na sobie wszystko klęka - a później się dziwimy, że nie słyszymy Boga, że On nas nie wysłuchuje, że jest zło na świecie, że ludzie kradną, że....

Podobnie dzieje się z wymogami moralnymi. Nic nam nie odpowiada - ja muszę dokonać masturbacji, bo mnie rozniesie! Ja muszę być najlepszy na roku! Co tam miłość. Przecież mi musi być dobrze. Dopiero wtedy będzie dobrze i świat będzie piękny. Daj ściągnąć - przecież każdy tak robi! Co tam, że inni się uczą i zyskują gorszą ocenę. Nie moja sprawa. Co z tego, że to państwowe - jak wezmę sobie jedną ryzę papieru nikt nie zauważy. Przecież każdy tak w tym kraju robi. Wszędzie usprawiedliwienia. Każdy moment musi się zgadzać ze mną. Nie ważne, że inni pracują, przestrzegają prawa... Polityk kradnie to i ja mogę!

JA i ty

Musisz mnie zaakceptować w 100%, bo inaczej z nami koniec. Musisz dać dowód naszej miłości! Musisz mi dać trochę, bo się przyjaźnimy. Kościół musi się zmienić, bo ja chcę inną kobietę za żonę. Ksiądz musi mi udzielić sakramentu, bo od tego jest. To tylko przykłady niszczące miłość, przyjaźń czy po prostu więź i wspólnotę z innymi. Przecież wszystko musi się kręcić zgodnie z moimi zasadami. Albo się do nich dostosujesz, albo wypadasz z gry. Na twoje miejsce jest o wiele więcej (?) chętnych. Idź do pracy, a nie pożyczaj. Zarób sobie! Nie pomogę ci, bo ... - wstaw każde kłamstwo. Szczerość nie popłaca, a miłość jest fajna, ale to ty mnie kochaj.


JA

Nie ważne czy to relacja z Bogiem czy z drugim człowiekiem - egoizm skazuje cię na samotność. Wymogi moralne są bezwartościowe. Nic się nie liczy poza mną. Takie postępowanie prowadzi do ruiny, depresji, pustki i bez sensu życia. W skrajnych przypadkach nawet do samobójstwa. Przypatrzmy się naszym wypowiedziom zanim obudzimy się z ręką w nocniku.

A jak walczyć z tym? Póki co odkryłem jedną skuteczną metodę - asertywność. Np. jeżeli chcesz pączka, bo go musisz mieć. Nie koniecznie masz smaka, ale widzisz i chcesz - powiedz nie! Gdy widzisz, że chcesz czegoś, a nie ma w tym wyższego dobra - odmów sobie. Nie piszę o całkowitej ascezie, ale o rozsądnym korzystaniu z życia. Jeżeli będziesz potrafił kochać siebie - co stanie się po wyzbyciu egoizmu - wtedy będziesz mógł budować prawidłową relację z Bogiem i drugim człowiekiem. 

Zastanów się co tracisz! Wszelkie pytania proszę zadawać na dole bądź na skrzynce mejlowej - adres u góry w zakładce kontakt.

Krzychu
Udostępnij:    Facebook Twitter Google+

2 czerwca 2014

Hinduizm - słów kilka

Symbol hinduizmu
Jedna z największych religii świata - religia matka dla buddyzmu i wielu subkontynentalnych ruchów religijnych. Współcześnie znany z New Age, którego stanowi wielką inspirację oraz z jego europejskiego wypaczenia, przed którym przestrzegają różnego typu hinduscy mnisi. Tak więc postanowiłem poświęcić temu zagadnieniu krótki wpis. Być może będzie to początek serii.

Wiek religii

W znanej nam formie hinduizm sięga około X wieku przed Chrystusem, kiedy to jeden z filozofów o imieniu Siankara postanowił ujednolicić dotychczasowe luźne formy religijności. Stworzył doktrynę o dwóch prawdach: absolutnej i niższej (niewiedzy). Pierwsza z nich niesie prawdę monoteistyczną, że istnieje jeden tylko wielki duch - Brahman. Przez setki lat roznosiły się one po subkontynencie Indyjskim, ale również na Półwysep Indochiński oraz okoliczne wyspy. Można powiedzieć, że w ten sposób zawładnął większą częścią Azji niosąc ład nie tylko w miejscowych systemach religijnych, ale również społecznych.

Społeczeństwo

W aspekcie społecznym poruszę jedynie pewne zagadnienia dotyczące Indii, gdyż całość jest tak skomplikowana, że spokojnie można napisać z niej doktorat i habilitację z religiologii. 

Najbardziej z tą religią jest chyba kojarzony system kastowy, który przeplata się z systemem warnowym. Teorie jego powstania są różne, jednak najbardziej przekonującą zdaje się być teoria napływu obcych ludów z Azji Zachodniej. Potwierdzać to mają nie tylko zapiski historyczne, ale również badania DNA - m.in. mitochondrialne kobiet. Jak łatwo się domyślić - najeźdźcy utworzyli kasty najwyższe. Z ww. dowodów naukowych wynika, że napływową ludność tworzyli głównie mężczyźni, którzy za matki brali miejscowe kobiety. Potwierdza to też rozmieszczenie ludności - im bardziej na południe tym mniej ludności mającej związek z ludami Indoeuropejskimi. System te przez obecne prawodawstwo państwowe jest zakazany. Mimo tego świadomość religijna tak głęboko zakorzeniona w kulturze i umyśle ludzi nie pozwala z niego zrezygnować. Jest to umotywowane religijnie - każdy człowiek jest tam gdzie sobie zasłużył w poprzednim życiu. Bogaci to wykorzystują, a biedni mają nadzieję na lepsze życie. Znane są przypadki, gdzie reanimacja człowieka była utrudniana bądź w ogóle uniemożliwiana, ponieważ miało to zakłócić ewentualny awans kastowy człowieka.

Praktyka sati
Innym kontrowersyjnym wytworem tego systemu kulturowo-religijnego jest praktyka sati. Polega ona na samospaleniu się kobiety na stosie męża po jego śmierci męża. Wziął się on z mitologii dotyczącej bogini Sati - żony boga Śiwy. Praktyka zakazana przez prawo. Wydawało się, że jest ona zaniechana jednak niedawno media podały informację o kobiecie spalonej w ten sposób.

Podobnie jak w europie przez wiele wieków tak i w hinduizmie ważne są małżeństwa aranżowane. Ich celem jest przedłużenie rodu oraz zachowanie szacunku dla rodziców. Zakazane jest przekraczanie granic kastowych i warnowych - w takim przypadku uznaje się to jako hańbę i degradację społeczną. Równie ważny jest szacunek dla zwierząt - stereotypowe święte krowy są prawdą. W wielu stanach jest nawet prawny zakaz ich uboju. Pomimo tego, że rozwiązałoby to w znacznym stopniu problem głodu. Sama religia nakazuje wegetarianizm swoim wyznawcom - ubój zwierząt jest uważany za grzech. 

Bóstwa

Nad wszystkim czuwa Brahman - najwyższy duch. Jednak dla wielu jest on jednym z wielkich. Sam hinduizm jest w tym względzie podzielony i ma więcej denominacji niż chrześcijaństwo. Do tego dochodzą sekty, które nie są zwalczane przez główne nurty, a jedynie przez państwo co przynosi nikłe skutki. Suma sumarum przez wielu naukowców hinduizm jest określany pseudopoliteistyczną religią ze względu na Brahmana i jego awatary i różnego rodzaju formy, które w naszym języku nazywamy bóstwami, gdyż jest on ubogi. Dlatego też będę się posługiwał nazwą bóstwa mając namyśli wszelkie nazwy mitologii hinduskiej. Do najbardziej popularnych zalicza się:

  • Wisznu - tak jest opisany w podaniu o narodzinach Kryszny: 
O Ty, którego sztuka różni się od świętych pism, dwojaki w swej naturze, posiadający formę jak i bez formy; dwojaki również w mądrości: egzoterycznej, ezoterycznej, ostateczny w kresie ich obu; najmniejszy z najmniejszych i największy z największych, wszechwiedzący i przenikający duchu sztuk i mowy: niedostrzegalny, nieopisany, niepojęty, czysty, nieskończony i wieczny, bez imienia; który słyszysz bez uszu, który widzisz bez oczu, który poruszasz się bez stóp, który chwytasz bez dłoni, który znasz wszystko i sztukę nieznaną przez nikogo; wspólny ośrodku wszystkich rzeczy, w którym wszystko istnieje! Jak ogień, który choć jeden, przemienia się na wiele sposobów, tak i Ty, o Władco, którego sztuka rządzi wszystkimi zjawiskami. Twa sztuka włada odwiecznym stanem zrodzonym przez mądrość i oko wiedzy. Nie ma nic oprócz Ciebie, Władco. Nieskażona strachem, gniewem, pożądaniem, zmęczeniem czy niechęcią, sztuka Twa zarówno indywidualna jak i powszechna, niezależna i bez początku. Niepodległy konieczności, przyjmujesz formy ani bez żadnej przyczyny, ani z jakiejś przyczyny. Chwała Tobie, przenikającemu cały wszechświat, o tysiącu formach, tysiącu ramionach, wielu obliczach, wielu stopach, którego sztuką natura, rozum, świadomość, a nawet ich duchowe źródło! Patrzaj na ziemię i okaż swą przychylność. Patrzaj na nas wszystkich, bogów gotowych spełnić Twą wolę. Rozkaż tylko – my czekamy.
  • Śiwa - symbolizuje unicestwiający i odnawiający aspekt boskości, nosi 1008 imion i przedstawiany jest najczęściej jako Nataradźa – mistrz tańca, ale także jako jogin i asceta, jako dobroczyńca, głowa rodziny oraz jako niszczyciel. Śiwa jest jedną z najbardziej złożonych istot boskich w hinduizmie i mitologii indyjskiej. Jego rozmaite przedstawienia zawierają w sobie bowiem wiele pozornych sprzeczności.

  • Dewi - często uważana jest za główne bóstwo na równi z Wisznu i Śiwą. Jest bóstwem dobrotliwym, czasami traktowana jest całkowicie niezależnie, a wówczas górę biorą jej groźniejsze aspekty. Jednym z najstarszych symboli bogini jest trójkąt.


  • Ganeśa - humanoidalny słonik, przywódca pośrednich bóstw, mądrości i sprytu, patron uczonych i nauki, opiekun ksiąg, liter, skrybów i szkół. Usuwa wszelkie przeszkody i zapewnia powodzenie w najróżniejszych przedsięwzięciach, dlatego (m.in.) ceremonie religijne zaczyna inwokacja skierowana do niego, a dzieła literackie otwiera zwykle poświęcona mu dedykacja. Jest także uznawany za boga obfitości i dobrobytu – jako taki patronuje kupcom i bankierom. Uosabia witalność i żywotność.

  • Kryszna - opisany jest jako Najwyższa Istota i Najwyższy Bóg. Kryszna i związane z nim opowieści pojawiają się w wielu filozoficznych i teologicznych dziełach hinduizmu. Chociaż te opisy różnią się szczegółami, związanymi z daną tradycją, to zasadnicza charakterystyka jest zawsze taka sama. Opisuje ona boskie wcielenie (inkarnację), pasterskie dzieciństwo i młodość, a następnie bohaterskiego wojownika i nauczyciela. Ogromna popularność Kryszny w Indiach spowodowała, że także różne niehinduistyczne religie, pochodzące z Indii, znają to imię.

  • Rama - to książę, cnotliwy członek rodziny, wzór postępowania. Jego dzieje opisane są w eposie Ramajana. Narodził się specjalnie po to by zabić demona Rawanę, walczył z demonami przez 14 lat.

Życie po życiu

Najważniejsza dla życia po śmierci jest karma. Zgodnie ze stereotypowym - zachodnim myśleniem jest odpowiedzialna za powodzenie lub nie w życiu doczesnym. Ponadto decyduje o naszym życiu pośmiertnym. Z prawa tego jest wykluczona osoba, która nie praktykuje bądź zaprzestała praktyki religijnej. W wyniku takiego postępowania osoba jest wykluczona z prawa reinkarnacji. Karma jest też pewną formą skarbonki - z każdym czynem zużywamy ją, ale dobre uczynki ją napełniają. Równocześnie nadmiar karmy doczesnej jest zmieniany w tą potrzebną do reinkarnacji. Nauka każdego z odłamów różni się co do zależności i pochodzenia karmy: jedne z nich uważają ją za karę, a inni stwierdzają jej zależność od głównego bóstwa co streszcza się w zdaniu - Bóg nie sprawia, że ktoś cierpi bez powodu ani nie czyni nikogo szczęśliwym bez przyczyny. Bóg jest bardzo sprawiedliwy i daje ci to, na co zasługujesz. To tylko mały, ale szkieletowy wycinek na temat karmy.

Z karmą jest związana samsara. Jest to cykl narodzin, w którym możliwy jest spadek, a zaczyna się od przedmiotów nieożywionych, przez rośliny, zwierzęta, ludzi, inne byty duchowe, a kończąc na złączeniu z Brahmanem. Wbrew stereotypom, ruchom New Age i europejskiemu hinduizmowi samasara przez hinduistów uważana jest za karę. Cykl narodzin i śmierci jest dla nich męczarnią ducha. Różni się to od metempsychozy pojmowanej przez greków jako coś interesującego, szczęśliwego z szansą na lepsze życie. Wiąże się to z tym, że nigdy nie wiemy ile mamy karmy i czy starczy jej nam na lepsze życie. Sam kres reinkarnacji nie jest zatraceniem się, straceniem osobowego ja jak jest to w buddyzmie. Jest to raczej miłosny związek z osobowym bóstwem w obecności nieosobowego Brahmana.

Podsumowanie

Rdzenny hinduizm jest zbyt skomplikowany dla osób, które nie zajmują się nim przynajmniej kilkanaście lat. Jest również prawie nie do wyrażenia w językach z naszego kręgu kulturowego. Posługujemy się głównie poprzez porównania lub znaczne opisy pojedynczych słów. Znajdujemy tutaj również wiele ziaren Bożych - jak określa to nauka Soboru Watykańskiego II. Najważniejsze jest chyba to, że mamy do czynienia z Najwyższym Absolutem. Myślę, że gdyby Hindusi nie spotkali się z europejczykami jeszcze przez około 500 lat doszliby do wniosków podobnych do Arystotelesa o Absolucie. Zainteresowani tym tematem znają wiele ogromnych podobieństw, ale również wiele znaczących różnic. Jeżeli jesteś jednym z nich możesz pozostawić część swojej wiedzy w komentarzu - być może stanie się inspiracją do dialogu dla innych.

Krzysiek
Udostępnij:    Facebook Twitter Google+

Popularne posty: