Nie ma na świecie człowieka, który nie słyszałby o islamie wielu bardziej lub mniej prawdziwych informacji. Część z nas ma nawet znajomych wierzących w Allaha. Jednak czy kiedykolwiek spróbowaliśmy się czegoś dowiedzieć o islamie od muzułmanów?
Właśnie to pytanie przyświecało mi, gdy sięgałem po „Życie świętego proroka Muhammada” autorstwa Hazrata Mirzy Bashir-Un-Dina Mahmuda Ahmada - tytuł wydany nakładem Islam International Publications Ltd. Nastawiałem się na czystą indoktrynację i możliwość odłożenia jej po zaledwie kilku stronach. Tak się jednak nie stało. Wręcz przeciwnie – sięgałem po nią w każdej wolnej chwili, by zweryfikować swój stan wiedzy o islamie. Nie zawiodłem się, choć książka ta ma swoje minusy, o czym później.
Autor biografii, wywodzący się z islamskiego kręgu kulturowego, stara się być obiektywny w tym, co pisze. Niestety nie wychodzi to zbyt dobrze, ponieważ książka pełna jest egzaltacji Proroka. W pierwszym momencie może być to męczące i odpychające. Jednak po pewnym czasie przyzwyczajamy się do tego sposobu narracji, jednocześnie uświadamiając sobie, że nie jest to zabieg literacki. W pewnych momentach wręcz czuć, że Hazrat pisze o Mahomecie w taki sposób, w jaki sam go sobie wyobraża. Jest to nie tylko zaufanie w misję Proroka jako posłannika jedynego prawdziwego boga, ale przede wszystkim fascynacja tą postacią. Uważam, że jest to niezwykła zaleta tej publikacji.
Ukazanie kontekstu społeczno-kulturalnego pozostawia nas... w konsternacji. Czytelnik, który nie interesuje się islamem ani kulturą arabską, może pomyśleć, że autor stara się wybielić postać posłannika Allaha. Pojawiają się bowiem przekłamania historyczne, które niewątpliwie wpływają na odbiór książki przez przeciętnego Europejczyka. Natomiast, gdy po pozycję sięgnie osoba szczerze zainteresowana, szybko zorientuje się, że wynika to z religii, która Koran stawia ponad osiągnięciami nauki.
Nie można jednak usprawiedliwić wszystkiego kontekstem kulturowym czy religijnym. Łatwo dostrzec, że Hazrat nastawiony jest na czytelnika z tzw. Zachodu. Świadczą o tym fragmenty, które wspominają o mordowaniu ludzi przez wojska Mahometa czy jego zemście na nieposłusznych ziomkach, zestawione z opisami wypraw krzyżowców czy tzw. misji pokojowych na Bliskim Wschodzie, które to wybijały miejscową ludność w celu wzbogacenia się Stanów Zjednoczonych. Łatwo również dostrzec w doborze fragmentów Koranu i Sunny inspirację mowami czy kazaniami chrześcijańskimi, tak aby zdawały się one jak najbardziej znajome, np. „Zaprawdę, Bóg mi świadkiem, że nie zaznacie dziś kary ani potępienia”. Przedstawia również osoby, które tylko ze względu na wygląd Mahometa stwierdzały, że jest prawdziwym posłańcem, choć sam prorok zaznacza, że wyjątkowym wyglądem się nie odznaczał.
Życiorys stanowi główną oś książki. Zostały w niej zawarte również inne informacje, m.in. znaczenie Kaaby w przedislamskiej Arabii czy praktyczne wskazówki dla zainteresowanych zmianą religii. Warto również wspomnieć o sposobie wydania książki, która po paru stronach może stać się uciążliwa. Prawdopodobnie wpływ na to miały koszty produkcji, gdyż w innym wypadku nikt nie pozwoliłby sobie na częściowe nachodzenie akapitów na siebie czy też ich niedopasowanie do strony. Również krój pisma czasami zmienia wielkość.
Należy zaznaczyć, że nie jest to naukowa publikacja. Przynajmniej nie w naszym, europejskim znaczeniu. Brak w niej przypisów. Nie ma również w niej pełnego obiektywizmu. Pomimo tych braków, które dostrzeżemy, wertując książkę, warto po nią sięgnąć. Ukazuje ona bowiem myślenie muzułmanina, to jak postrzega świat. Pomimo skoku cywilizacyjnego, jakiego Arabowie doświadczyli w epoce ich świetności, książka ukazuje prawdziwe oblicze tej religii, jako wiary prostego ludu. Nie ma w niej zbytnio miejsca na moralne rozterki, przez co świat muzułmanów wydaje się czarno-biały. Lektura ta uzmysłowi nam, przynajmniej częściowo, jak na nasz świat patrzą imigranci, którzy przybywają do Europy.
Krzychu;)