Historia
wydawnictwa DC już za nami. Czas zająć się czymś o wiele ciekawszym, a więc
filmami animowanymi błędnie nazywanymi w Polsce bajkami.
Można
powiedzieć, że jest to naturalna droga rozwoju dla klatkowo konstruowanych
komiksów. Choć dla nas to nie pojęte, jest to działalność warta miliony
dolarów, ponieważ od zawsze animacje przyciągały do kin i przed ekrany
telewizorów zarówno młodych, jak i starszych widzów. Wśród nich nie dominuje
żadna grupa wiekowa.
Oczywiście
ma to swoje konsekwencje. Przez wiele lat filmy animowane ze stajni DC nie
pokazywały krwistej brutalności, seksu czy różnego typu ludzkich zboczeń. Choć
pojawiają się niezwykłe bitwy, to ich skutki fizyczne dla bohaterów zawsze były
wręcz niezauważalne, np. zamordowany Superman miał tylko jednego siniaka pod
okiem i stróżkę krwi z nosa.
Filmy
animowane ze świata DC dzielą się na sześć grup – filmy pełnometrażowe,
krótkometrażowe, seriale, filmy pełnometrażowe będące częścią seriali, filmy
pełnometrażowe będące twórczością fanów oraz filmy LEGO-DC.
Najwięcej na
rynku jest oczywiście seriali animowanych, które są produkowane od 1966 roku. We
wczesnym etapie dominowały postaci Batmana i Supermana. Było to związane z
ówczesnym zachwytem nad kosmosem i możliwością odnalezienia inteligentnego
życia. Człowiek-Nietoperz natomiast był ucieleśnieniem człowieka
inteligentnego, bogatego i przebojowego, a jednocześnie prawego i
sprawiedliwego. Innymi postaciami, które miały wtedy swój debiut na srebrnym
ekranie, były: Aquaman (1968), Wonder Woman (w „Super Friends”, 1973), Plastic
Man (1979) czy Kapitan Marvel (1981). Pojawiały się również drużyny super
bohaterów, m.in. The Super Powers Team: Galactic Guardians. Co mnie zaskoczyło
Batman poznawał wiele ciekawych postaci z różnych innych filmów animowanych,
np. Tarzana. Do lat 90. historie w filmach animowanych miały charakter
moralizatorski, przez co obecnie wydają się one mocno naciągane czy wręcz
infantylne. Nie możemy jednak do tego podchodzić w taki sposób, gdyż na starsze
obrazy należy patrzeć z punktu widzenia epoki.
Sytuacja się
zmieniła w 1993 roku, gdy został wydany pierwszy film animowany ze stajni DC – „Batman:
Mask of the Phantasm”. Seriale zaczęły korzystać z rozwiązań filmowych i
historie choć jedno- czy dwuodcinkowe stawały się o wiele bardziej barwne.
Pojawiły się moralne rozterki bohaterów, nietypowe rozwiązania zagadek czy w
niesprzyjających okolicznościach współpraca pomiędzy bohaterami a wrogami.
Powiewem świeżości dla seriali animowanych była również fabuła, która była
realizowana przez pewną liczbę odcinków. Od początku XXI wieku zmieniła się
strategia odnośnie animacji i rozwija się dwutorowo – są seriale typowe dla
dzieci, które możemy śledzić np. na Cartoon Network, oraz są serie dla
dojrzalszych widzów, np. Liga Młodych. Rozróżnienie pomiędzy tymi dwoma nurtami
dokonuje się dzięki kresce, jaką animowane są postaci.
Filmy
pełnometrażowe natomiast zachowują swoją uniwersalność wiekową. Daje to twórcom
większe pole manewru. Nadal główną oś tworzy Batman i Superman ze względu na
swoją pozycję w popkulturze, oraz dochody jakie przynoszą wszelkie gadżety z
ich podobiznami. Są także wykorzystywani jako tło historii mniejszych postaci,
jak np. Supergirl w „Superman/Batman: Apocalypse”. Filmy te potrafią trzymać w
napięciu równie mocno, jak zwykłe filmy kinowe. Świetną ilustracją tego zdania
mogą być „Justice League: The Flashpoint Paradox” czy „Batman: Assault on
Arkham” (historia wprowadza do filmowego „Suicide Squad”!). Ostatnia z
wymienionych animacji jest bardzo śmiała w realizacji, co dodatkowo służy
urealnieniu przygód skazańców. Minusem tych wszystkich filmów było to, że żadne
nie były ze sobą powiązane lub tworzyły najwyżej trójfilmową serię. Sytuacja
zmieniła się w 2014 roku, gdy postanowiono stworzyć jednolite uniwersum
animowane pod nazwą DC Animated Movie Universe. Być może zostanie ono włączone
do szerokiego filmowo-serialowego uniwersum jako inny wymiar. Wszystkie filmy z
tego świata nawiązują tylko do komiksów wydawanych w serii „The New 52”, a
należą do nich: „Justice League: War” (opowieść o początkach Ligi
Sprawiedliwości), „Son of Batman”, „Justice League: Throne of Atlantis”
(opowieść o Aquamanie i jego dołączeniu do LS), „Batman vs. Robin”, „Batman: Bad Blood” (opowieść o relacji Batmana
do jego wszystkich pomocników) i najnowszy, który miał premierę 25 marca tego
roku, „Justice League vs. Teen Titans”. Wszystkie te filmy możemy spokojnie
oglądać ze znajomymi albo ze swoją drugą połówką.
Nieco
inaczej sprawa wygląda z krótkometrażowymi animacjami. One skupiają się na
pojedynczych bohaterach. Trwają maksymalnie osiemnaście minut i służą
przedstawieniu postaci (np. seria DC Showcase), chociaż na początku miały
charakter jednorodnych króciutkich historii. Myślę, że gratką jest Superman z
1941 roku (film poniżej) – jest to okres, gdy nie umie on jeszcze latać i skacze na dalekie
odległości. A jeżeli lubimy spędzać czas ze swoimi dziećmi, to warto włączyć
filmy z serii LEGO-DC. Są to takie głupiutkie komedyjki, które rozśmieszą całą
rodzinę i naprawdę wciągną – no bo kto by nie chciał widzieć, jak w ramach
pomocy bohaterowie wymieniają się dłoniami?
Krzychu ;)
0 komentarzy:
Prześlij komentarz