17 sierpnia 2014

Kobieta wg teologa

Po filozofach i naukach przyrodniczych i psychologicznych czas na teologów i ich wizję kobiet. Podobnie jak to było wcześniej ograniczę się do czterech przykładów. Również i w tym przypadku należy patrzeć historycznie na te poglądy i nie utożsamiać ich z Kościołem. Teolog bowiem nie wyraża zawsze poglądów Kościoła. Jest to naukowiec, który pracuje na polu Bożego Objawienia co większości ludzi umyka albo celowo lekceważy.

Święty Augustyn

Zanim został chrześcijaninem wsławił się życiem rozpustnym i myślę, że niejeden bawidamek miałby mu czego zazdrościć. Znany był ze swoich imprez i pociągu do kobiet. Zgodnie z aktualną wiedzą do jego nawrócenia przyczyniła się matka, która trzydzieści lat modliła się o niego. Ale przejdźmy do rzeczy. Wyznania (Księga XIII), O doskonałości wdowieństwa oraz O dziewictwie otworzą przed nami drzwi. Jednak nie jest w nim zbyt wiele informacji, bowiem Augustyn traktuje przeważnie ogólnie o człowieku. Postanowiłem jednak przedstawić te skąpe informacje ze względu na wiele nieprawdy, którą się ludzie posługują.

Bóg stworzył człowieka mężczyzną i kobietą, którzy względem łaski Bożej są tym samym. Biologia w tym miejscu nie stanowi rozróżnika podobnie jak nie robi tego narodowość. Kobieta ma wolną wolę nawet wobec Boga zgodnie z Prawem Ducha. Rozum, który jest władzą duchową wyróżnia człowieka od zwierząt.
A jak w duszy człowieka są dwie siły, z których jedna rozumując przewodzi, a druga wypełnia rozkazy, bo się poddaje takiemu przewodnictwu, w podobny sposób pod względem cielesnym kobieta została stworzona dla mężczyzny. Umysłem, racjonalną inteligencją kobieta jest równa mężczyźnie, ale pod względem płci tak mu jest cieleśnie podporządkowana, jak popęd do działania powinien być poddany kierownictwu rozumu, wyznaczającego właściwą drogę działania. Te wszystkie rzeczy widzimy. Każda z nich jest dobra. Wszystkie razem — są bardzo dobre. Przewodniej władzy umysłu poddałeś rozumne działanie, jak kobieta podlega mężczyźnie. (cyt. za "Wyznania")
Kobieta szukająca męża nie jest już w pełni wolna z powodu "tego jedynego", który jest w jej wyobrażeniach. Ponadto jest już zaślubiona - jak każdy wierny - Chrystusowi ze względu na naturę Kościoła. Niesie to za sobą wiele konsekwencji, o których poniżej. Augustyn twierdzi również, że seks w małżeństwie powoduje grzech. Dodając, że jest to bezprawne oskarżenie, gdyż tak stworzył nas Bóg. Owszem matka rodzi grzeszne dzieci - potomków Adama. Jednak ważniejszym zadaniem jest przedstawienie ich Kościołowi, aby mogli stać się członkami Chrystusa. Żona - w takim wypadku tylko możemy mówić o matce chrześcijance - powinna służyć swojemu mężowi na wzór poddaństwa państwowego. Nie wspomina jednak jakiej grupy społecznej. Mężatka nie może ślubować wierności Chrystusowi tak jak się to robi wobec męża, ponieważ jest to bluźnierstwo. Twierdzi Augustyn bowiem, że czyni to z Jezusa cudzołożnika.

Jeżeli chodzi o życie po śmierci mężczyzny Augustyn wyraża się jasno. Może albo powtórnie się ożenić, albo zaślubić się Jezusowi. Jednak ta druga droga jest ostateczna, ponieważ Chrystus już nie może umrzeć. W związku z tym wdowa, która złożyła śluby, a weźmie sobie męża cudzołoży.

Oprócz małżeństwa biskup Hippony przedstawia lepszy wybór dla niewiasty - mianowicie stan dziewiczy. Augustyn uzasadnia swój wywód przykładem Maryi - Matki, a jednak Dziewicy. Zadaniem doczesnym kobiet tego stanu jest wychwalać Chrystusa, ale również rodzić inne kobiety tego samego stanu. Dzieje się to, gdy kobieta oddaje swe życie modlitwie. Jednak dziewica nie może się wywyższać ponad mężatkę wtedy bowiem grzeszy pychą. Wierna żona jest lepsza od niewiernej dziewicy.

O tym jak ważna jest rola kobiety w Kościele świadczy następujący cytat:
Cały Kościół jest dziewicą. Jest nią poprzez nienaruszoną wiarę, nadzieję i miłość nie tylko w świętych dziewicach, ale także we wdowach i wierzących małżonkach. Do całego bowiem Kościoła, którego wszystkie one są członkami, Apostoł mówi: Poślubiłem was jednemu mężowi, by was przedstawić Chrystusowi jako czystą dziewicę (2 Kor 11,2). (cyt. za "O doskonałości wdowieństwa")
Tomasz z Akwinu (Akwinata)


Jeden z najwybitniejszych teologów katolickich, który kładł podwaliny pod naszą dzisiejszą kulturę. Posługiwał się poglądami swoimi jak i starożytnymi tworząc swoistą filozofię i po części teologię zwaną tomizmem. W swoim dziele Summa theologiae opisał w dosyć obszerny sposób kobietę. Należy jednak pamiętać, że jest to teologia średniowiecza. Pozwolę sobie zacytować z tego wydania internetowego UKSW. Polecam przeczytać całość aby zrozumieć - wraz z dekretami Kościoła u dołu strony.
CZY W PIERWSZYM UTWORZENIU RZECZY WINNA BYĆ POWOŁANA DO BYTU KOBIETA ?
Zdaje się, że kobieta nie powinna być powołana do bytu w pierwszym utworzeniu rzeczy, bo:
1. Zdaniem Filozofa: „Kobieta Jest to mężczyzna niewydarzony”. Lecz w pierwszym ustanowieniu rzeczy nic nie powinno być niewydarzone i niedoszłe. A więc w owym pierwszym ustanowieniu rzeczy kobieta nie powinna być powołana do bytu.
2. Podleganie i pomniejszenie jest następstwem grzechu, bowiem po upadku powiedziano kobiecie: „Mąż będzie panował nad tobą”. A Grzegorz pisze: „Gdzie nie upadamy wszyscy równi jesteśmy”. Lecz z natury kobieta ustępuje mężczyźnie pod względem siły i dostojeństwa, bo - jak mówi Augustyn: „Zawsze strona działająca pocześniejszą jest od strony doznającej”. Przeto w owym pierwszym utworzeniu rzeczy przed grzechem kobieta nie powinna być powołana do bytu.
3. Należy stanowczo zrywać z okazją do grzechu. Lecz Bóg przewidywał, że kobieta będzie mężowi okazją do grzechu. Nie powinien więc utworzyć kobiety.
Wbrew temu czytamy w Piśmie św.: „Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam; uczynię mu zatem odpowiednią dla niego pomoc”.
Odpowiedź: Konieczne było, żeby stała się kobieta - jak mówi Pismo św.: jako odpowiednia pomoc dla mężczyzny; nie jako pomoc do jakiejś innej pracy - jak to niektórzy mówili - gdyż w każdej innej pracy mężczyzna może wydatniej nieść pomoc mężczyźnie niż kobieta, ale jako pomoc do rodzenia. Łatwiej to nam stanie się zrozumiałe, gdy przyjrzymy się sposobom rodzenia u istot żyjących. Bowiem niektóre istoty żyjące nie mają w sobie mocy czynnej do rodzenia, ale przyczyną ich rodzenia się jest jakaś siła działająca innego niż one gatunku; chodzi o te rośliny i zwierzęta, które rodzą się bez nasienia z odpowiedniej materii mocą czynną ciał niebieskich. Niektóre zaś mają moc czynną i bierną złączoną; chodzi o te rośliny, które rodzą się z nasienia. Bowiem nie ma w roślinach jakiegoś wspanialszego dzieła życia nad rodzenie; stąd też słusznie w każdym czasie moc bierna jest u nich złączona z mocą czynną rodzenia. Natomiast u doskonałych zwierząt moc czynna rodzenia przysługuje płci męskiej, zaś moc bierna płci żeńskiej. A ponieważ w doskonałych zwierzętach jest jakoweś dzieło życia znamienitsze niż rodzenie, któremu to dziełu ich życie głównie jest przyporządkowane, dlatego u nich płeć męska nie łączy się z płcią żeńską w każdym czasie, a tylko w porze spółkowania; przedstawmy sobie: spółkowanie tak czyni jedno z samca i samicy, jak w roślinie są ze sobą połączone w każdym czasie siła męska i siła żeńska, chociaż w niektórych przeważa jedna, a w niektórych druga. Zaś człowiek jest przyporządkowany jeszcze bardziej znamienitemu dziełu życia, którym jest myślenie. I dlatego dla tym jeszcze większej racji w człowieku winna być odrębność między obiema siłami: taka, żeby osobno został utworzony mężczyzna, a osobno kobieta, a jednak żeby się cieleśnie w jedno łączyli dla dzieła rodzenia. Stąd też zaraz po uformowaniu kobiety Pismo św. wyraża się: „Będą dwoje w jednym ciele”. (...)
CZY KOBIETA WINNA STAĆ SIĘ Z MĘŻCZYZNY ?
Zdaje się, że kobieta nie powinna stać się z mężczyzny, bo:
1. Płeć jest wspólną człowiekowi i innym zwierzętom. Lecz u innych zwierząt samice nie stają się z samców. A więc i u człowieka tego być nie powinno, żeby kobieta stała się z mężczyzny.
2. Rzeczy należące do tego samego gatunku są z tej samej materii. Lecz mężczyzna i kobieta należą do tego samego gatunku. A ponieważ mężczyzna został uczyniony z mułu ziemi, z tego samego winna stać się i kobieta, a nie z mężczyzny.
3. Kobieta jest uczyniona do pomocy mężczyźnie w rodzeniu. Lecz zbyt bliskie pokrewieństwo czyni osobę do tego niezdatną. Stąd też - jak podaje Pismo św. - zabronione jest małżeństwo osobom o bliskim pokrewieństwie. Zatem kobieta nie powinna stać się z mężczyzny.
Wbrew temu są słowa Pisma św. : „Bóg stworzył z niego” - tj. z mężczyzny „pomoc jemu podobną” - tj. kobietę.
Odpowiedź: Rozumne powody przemawiały za tym, żeby w pierwszym ustanowieniu rzeczy kobieta była utworzona z mężczyzny czego nie można powiedzieć o innych zwierzętach. Oto one: Pierwszy, by przez to podnieść i nienaruszoną zachować jakowąś godność pierwszego człowieka, aby na podobieństwo Boga on sam był początkiem całego swojego gatunku, tak jak Bóg jest początkiem całego wszechświata. Św. Paweł pisze, że Bóg „z jednego [człowieka] wyprowadził cały rodzaj ludzki”. Drugi, by mężczyzna bardziej miłował kobietę i wiązał się z nią nierozerwalnie, będąc tego świadom, że ona jest z niego utworzona. Pismo św. wyraźnie mówi: „Niewiasta z mężczyzny została wzięta. Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swą żoną”. Było to jak najbardziej konieczne dla gatunku ludzkiego, w mąż i kobieta żyją z sobą przez całe życie czego nie spotyka się u innych zwierząt. Trzeci, bo - jak pisze Filozof - w gatunku ludzkim mężczyzna i kobieta łączą się razem nie tylko z powodu konieczności rodzenia - jak to jest u innych zwierząt, lecz także ze względu na życie domowe, w którym inne zadania spadają na mężczyznę, a inne na kobietę, i w którym mężczyzna jest głową kobiety. Słusznie więc kobieta została utworzona z mężczyzny jako ze swojego początku. Czwarty powód jest symboliczny; bowiem jest to symbolem tego, że Kościół bierze początek od Chrystusa. To miał na myśli Apostoł pisząc: Tajemnica to wielka, a ja mówię: w odniesieniu do Chrystusa i do Kościoła”. (...)
CZY KOBIETA WINNA BYĆ UTWORZONA Z ŻEBRA MĘŻCZYZNY ?
Zdaje się, że kobieta nie powinna być utworzona z żebra mężczyzny, bo:
1. Żebro mężczyzny było o wiele mniejsze niż ciało kobiety. Lecz z mniejszego nie może stać się coś większego; chyba albo przez dodanie czegoś; gdyby jednak taki dodatek zaistniał, to raczej kobieta byłaby uczyniona z niego niż z żebra; albo przez rozrzedzenie, gdyż zdaniem Augustyna: „Niemożliwe jest, żeby jakieś ciało rosło, chyba że się rozrzedza”; nie stwierdza się jednak, żeby ciało kobiety było bardziej rozrzedzone niż ciało mężczyzny; przynajmniej nie w tej proporcji, jaką ma żebro do ciała Ewy. A więc Ewa nie była utworzona z żebra Adama.
2. W pierwszych dziełach stworzonych nie było czegoś zbędnego. Zatem żebro Adama należało do doskonałości jego ciała. A więc po jego wzięciu ciało to zostało niedoskonałe, a to nie licuje.
3. Żebra nie można wyjąć z człowieka bez bólu. Lecz przed grzechem nie było bólu. A więc nie powinno się wyjmować żebra z mężczyzny po ton żeby z niego utworzyć kobietę.

Wbrew temu są słowa Pisma św.: „Bóg z żebra, które wyjął z mężczyzny, zbudował niewiastę”.

Odpowiedź: Utworzenie kobiety z żebra mężczyzny było uzasadnione. Pierwsze, by dać do zrozumienia, że miedzy mężczyzną i kobietą winna istnieć więź wspólnotowa. Bowiem ani kobieta nie powinna „przewodzić nad mężem”: i dlatego nie jest uczyniona z głowy, ani też mężczyzna nie powinien jej lekceważyć jakby jakąś podległą niewolnicę: i dlatego nie jest uczyniona ze stóp. Drugie, ze względu na symbolikę: bo z boku Chrystusa umierającego na krzyżu wypłynęły sakramenty, tj. krew i woda którymi Kościół jest ustanowiony. (...)
CZY KOBIETA BYŁA BEZPOŚREDNIO PRZEZ BOGA UTWORZONA?
 Zdaje się, że kobieta nie była bezpośrednio przez Boga utworzona, bo:
1. Żadna jednostka - utworzona z podobnej do siebie co do gatunku - nie jest bezpośrednio przez Boga utworzona. Lecz kobieta została uczyniona z mężczyzny, który jest tego samego co i ona gatunku. Zatem nie bezpośrednio przez Boga uczyniona.
2. Według Augustyna Bóg zarządza cielesnymi rzeczami za pośrednictwem aniołów. Lecz ciało kobiety było uformowane z materii cielesnej. A więc było uczynione za posługą aniołów, a nie bezpośrednio przez Boga.
3. Co wpierw zaistniało w stworzeniach w postaci zakodowanych prawzorów, to bywa powoływanie do byt u mocą jakiegoś stworzenia, a nie bezpośrednio przez Boga. Lecz zdaniem Augustyna w pierwszych dziełach ciało kobiety zostało utworzone w postaci zakodowanych prawzorów. A więc kobieta nie została przez Boga utworzona bezpośrednio.

Wbrew temu Augustyn w tym samym dziele tak pisze: „Tylko Bóg - od którego cała natura w istnieniu zależy - mógł utworzyć i zbudować żebro, żeby było kobietą”.

Odpowiedź: Jak już powiedzieliśmy, naturalne powstanie każdego gatunku jest z określonej materii. Zaś materią, z której w naturalny sposób powstaje, rodzi się człowiek, jest nasienie ludzkie mężczyzny lub kobiety. Stąd też jednostka gatunku ludzkiego nie może w naturalny sposób rodzić się z innej - jaką by nie była - materii. Sam tylko Bóg - który jest ustanowicielem natury - może powoływać do bytu rzeczy poza porządkiem natury. I dlatego sam tylko Bóg mógł utworzyć albo mężczyznę z mułu ziemi, albo kobietę z żebra mężczyzny. (...)
CZY W KAŻDYM CZŁOWIEKU WIDNIEJE OBRAZ BOGA ?
Zdaje się, że nie w każdym człowieku widnieje obraz Boga, bo:
1. Apostoł pisze: „Mężczyzna jest obrazem Boga, zaś kobieta obrazem-chwałą mężczyzny”. A ponieważ kobieta jest jednostką gatunku ludzkiego, dlatego nie każdej jednostce przysługuje być na obraz Boga.
2. Tenże Apostoł pisze: „Tych, których od wieków poznał, tych też przeznaczył na to, by się stali na wzór obrazu Jego Syna”. Lecz nie wszyscy ludzie są przeznaczeni. A więc nie wszystkich ludzi łączy jedna wspólna forma: na obraz Boga.
3. Jak powiedziano, do istoty obrazu należy podobieństwo. Lecz wskutek grzechu człowiek stał się niepodobny do Boga. Utracił więc obraz Boga.

Wbrew temu psalmista pisze: „Jak obraz [tj. cień] przechodzi człowiek”.

Odpowiedź: To właśnie ze względu na naturę myślącą mówi się, że człowiek jest na obraz Boga. Zatem według tego człowiek jest najbardziej na obraz Boga, według czego natura myśląca może najbardziej Boga naśladować. Otóż natura myśląca naśladuje najbardziej Boga w tym, że Bóg samego siebie poznaje i miłuje. Stąd też obraz Boga w człowieku można ująć w potrójny sposób: pierwsze, o ile człowiek ma naturalną podatność do poznawania i miłowania Boga: i ta podatność tkwi w samej naturze umysłu, który jest wspólny wszystkim ludziom. Drugie, o ile człowiek aktualnie lub habitualnie Boga poznaje i miłuje - jednak niedoskonale: i ten obraz powstaje na skutek upodobniającej do Boga łaski. Trzecie, o ile człowiek aktualnie poznaje i miłuje Boga w sposób doskonały, przez co należy rozumieć obraz powstały na skutek upodabniającej do Boga chwały. Stąd to glosa do słów psalmu: Wznieś ponad nami, o Jahwe, światłość Twojego oblicza” wyodrębnia trojaki obraz: stwarzania, nowego stwarzania, upodabniania. - Pierwszy więc obraz widnieje we wszystkich ludziach; drugi tylko w sprawiedliwych; trzeci jedynie w zbawionych. (...)
CZY W PIERWSZYM STANIE MOŻNA BYŁO ZWIEŚĆ CZŁOWIEKA ?

Zdaje się, że w pierwszym stanie człowiek mógł być zwiedziony, bo:
1. Apostoł pisze: „Zwiedziona kobieta popadła w przestępstwom.
2. Magister pisze: „Dlatego kobieta nie zlękła się węża odzywającego się, bo sądziła, że otrzymał od Boga polecenie mówienia”. Ale to była omyłka. A więc kobieta została zwiedziona przed grzechem.
3. To naturalne, że im z dalsza coś się widzi, tym to wydaje się być mniejsze. Lecz przez grzech natura oka nie została ograniczona. Zatem to samo przydarzyłoby się w stanie niewinności. A więc pierwszy człowiek myliłby się co do wielkości rzeczy widzianej, tak jak to jest i teraz.
4. Według Augustyna w czasie snu dusza zachowuje się wobec zjaw sennych jak wobec samej rzeczy. Lecz człowiek w stanie niewinności jadłby, a w następstwie spałby i śniłby. Zatem zostałby zwiedziony przyjmując zjawy senne jako rzeczy.
5. Jak już powiedziano pierwszy człowiek nie znałby myśli ludzi i przyszłych bytów przygodnych. Gdyby więc ktoś w tej materii powiedział coś mylącego, byłby zwiedziony.

Wbrew temu Augustyn pisze: ”Przyjmować prawdę za fałsz nie jest rzeczą człowieka przez naturę ustanowionego, lecz jest karą potępionego”.

Odpowiedź: Zdaniem niektórych nazwa ‘zwiedzenie’ zawiera w sobie dwa rozumienia: pierwsze, wszelkie mało znaczące mniemanie, kiedy to ktoś bierze błąd za prawdę bez przekonania wiary. Drugie, gdy czyni to z przekonania wiary. Jeśli Więc chodzi o te rzeczy, których Adam wiedzę posiadał, to żadnym z tych sposobów człowiek nie mógł być zwiedziony przed grzechem. Natomiast jeśli chodzi o te rzeczy, których wiedzy nie posiadał, mógł być zwiedziony, biorąc zwiedzenie w szerszym znaczeniu, mianowicie jako wszelkie mniemanie bez przekonania wiary. Uzasadniają to tym, że w takich wypadkach uważanie fałszu za prawdę nie wychodzi człowiekowi na szkodę i - jak długo lekkomyślnie nie wyrazi swego przekonania - jest bez winy. Ale ów pogląd nie da się pogodzić z nieskazitelnością pierwszego stanu, gdyż w owym stanie - jak pisze Augustyn: „Unikano grzechu bez niepokoju; póki tak było, żadne zgoła zło nie mogło zaistnieć”. Jasne zaś jest, że jak prawda jest dobrem myśli, tak według Filozofa fałsz jest złem. Stąd też nie mogło tak być, żeby w stanie niewinności myśl człowieka przystała na jakiś fałsz jako na prawdę. Bowiem jak w członkach ciała pierwszego człowieka nie istniała jakaś doskonałość, np. blask, a jednak nie mogło w nich być jakiegoś zła, tak w myśli mogła nie istnieć jakaś wiadomość, a jednak nie mogło w niej być brania fałszu za prawdę. Jasne to również z samego ustawienia pierwszego człowieka w owym pierwszym stanie. Według niego, jak długo dusza pozostawałaby podległą Bogu, tak długo w człowieku niższe części podlegałyby wyższym, a wyższe nie doznawałyby przeszkody ze strony niższych. Otóż z tego, co już zostało wyłożone, jasno widać, że myśl zawsze jest prawdziwa co do właściwego przedmiotu. Stąd też z siebie samej nigdy nie podlega zwiedzeniu. Wszelkie zaś zwiedzenie przydarza się jej ze strony czegoś niższego, np. wyobraźni lub czegoś takowego. Dlatego też widzimy, że gdy naturalna władza osądu (naturale iudicatorium) nie jest zawieszona, nie jesteśmy zwodzeni przez tego pokroju zjawy ale tylko wtedy gdy jest zawieszona - jak to zachodzi u śpiących. Stąd jest jasne, że w pierwszym stanie ustawienie człowieka wykluczało jakoweś zwiedzenie jego myśli. (...)
CZY W STANIE NIEWINNOŚCI RODZIŁYBY SIĘ DZIEWCZĘTA ?
Zdaje się, że w stanie niewinności nie rodziłyby się dziewczęta, bo:
1. Zdaniem Filozofa: „Kobieta jest to mężczyzna niewydarzony”. jakby pojawiająca się wbrew zamiarowi natury. Lecz w stanie niewinności nic niezgodnego z naturą nie mogłoby się wydarzyć w rodzeniu człowieka. A więc kobiety nie rodziłyby się.
2. Każdy twórca rodzi czy do siebie, chyba żeby doznał przeszkody co podobne albo z powodu braku siły, albo z powodu nieprzystosowania materii; tak np. ogień mały nie zdoła strawić drzew surowych. W rodzeniu zaś siła czynna jest w mężczyźnie. A ponieważ w stanie niewinności nie byłoby żadnego braku siły ze strony mężczyzny ani nieprzystosowania materii ze strony kobiety n dlatego wydaje się, że zawsze rodziliby się chłopcy.
3. W stanie niewinności rodzenie zmierzało do rozmnożenia ludzi. Otóż ludzie mogliby być wystarczająco rozmnożeni przez pierwszego człowieka i pierwszą kobietę: i odtąd żyć na wieki. Nie było więc konieczne, żeby w stanie niewinności rodziły się dziewczęta.

Wbrew temu: Jeśli chodzi o rodzenie, natura tak by postępowała, jak ją Bóg ustanowił. Lecz Bóg - jak podaje Pismo św. - ustanowił w naturze ludzkiej mężczyznę i kobietę. A więc również w owym stanie rodziliby się chłopcy i dziewczynki.

Odpowiedź: W stanie niewinności nie brak było niczego, co należy do zupełności ludzkiej natury. Otóż jak na doskonałość wszechświata składają się różne stopnie rzeczy tak również i na doskonałość ludzkiej natury składa się różność płci. Dlatego też w stanie niewinności obie płci byłyby powołane do życia drogą rodzenia. (...)
Edyta Stein (Benedykta od Krzyża)

Postanowiłem się przenieść do początków XX wieku. Powód jest prosty - zmiana kontekstu kulturowego i historycznego w życiu kobiet. Wiąże się to również z wzmożonym studium odnośnie kobiet - ich natury, celu, roli i pochodzenia. Temat ten - w ramach teologii kobiety - podjęła żydówka, która znalazła Mesjasza.

Święta - jak pisze Wojciech Zyzak - uważała naturę mężczyzny i kobiety za równą oraz wywyższoną przez łaskę. Gdy to zostanie uznane można przejść do dalszych badań nad duszą niewiasty, która ma dwa przeciwstawne kierunki rozwoju - zbłądzić lub dążyć do wzoru Maryi. Równość jednak nie wyklucza różności. Edyta wskazuje jednak na coś więcej niż tylko fizjologia. Mówi o różnicy między płciami w  stosunku duszy do ciała, ducha do zmysłowości i duchowych władz. Kobietę cechuje pełna jedność natury cielesno-duchowej i harmonijny rozwój sił. Edyta zauważa, że ze względu na pewne wspólne cechy ogólnoludzkie kobieta może niekiedy wyrażać się niezwykle podobnie do mężczyzn. Zwłaszcza w indywidualnym powołaniu każdej z nich. Pierwszym natomiast jest małżeństwo i macierzyństwo. W twórczości świętej, zgodnie z dwoma poprzednimi zdaniami, Wojciech Zyzak zauważa:
Edyta Stein, korzystając z cudzych rozważań wymienia pięć podstawowych typów kobiet: typ matczyny z nastawieniem na dziecko, typ erotyczny z nastawieniem na mężczyznę, romantyczny z nastawieniem na przeżycia i bezwarunkowe przylgnięcie do "przewodnika", trzeźwy, nastawiony na praktyczne zadania życia, a także intelektualny, z merytorycznymi zainteresowaniami i zdolnością do twórczych osiągnięć. Bardziej prosty schemat dzieli kobiety na typ prymitywny i refleksyjny lub świadomy problemu. Pierwszy typ zawiera większość kobiet zdolnych do wczesnego dojrzewania ich zwartej osobowości, w której później niewiele się zmieni. Typ refleksyjny stanowi małą część wielostronnych, dopasowujących się i zdolnych do formacji w kontakcie z innymi kobiet, które w korzystnym środowisku przez wiele cierpień i doświadczeń dojrzewają do roli mądrych matek.
Kobieta także posiada osobiste pragnienie samorealizacji. Jednak jest jedno czego każda pragnie - miłujące zjednoczenie oraz doprowadzanie innych do niego. Do tego działania potrzebna jest dusza, której zjednoczenie z ciałem u kobiety jest znacznie wyższe niż u mężczyzny co stanowić może niebezpieczeństwo. Z jednej strony bowiem ciało może się zagubić w życiu duchowym, ale również duch może się zagubić w życiu cielesnym. Centrum kobiety stanowi serce, które może pomóc w rozwoju. Wymaga jednak kierownictwa zarówno rozumu jak i woli, aby nie zwiodło na manowce. Ściśle kobiecym przedmiotem zainteresowania jest triada: strzec, żywić i popierać rozwój. Inne ją obchodzi o tyle o ile się z tym wiąże. Jest ona dla kobiet w pełni naturalna. Jest to jednak wizja doskonała. Ta mniej doskonała - skażona grzechem - jest następująca:
Typowa jest tu skłonność do nadmiernego zajmowania siebie i innych własną osobą, próżność, dążenie do chwały i uznania oraz niepohamowana potrzeba zwierzania się. Z drugiej strony pojawia się nadmierne zainteresowanie innymi, ciekawość, plotkarstwo i niedyskretne wnikanie w intymne życie innych ludzi. Nastawienie na całościowość prowadzi łatwo do rozbicia sił, do unikania potrzebnego rzeczowego zdyscyplinowania poszczególnych predyspozycji, dalej do skłonności do powierzchownego próbowania na wszystkich polach i do dążenia, by opanować innych, daleko poza miarę płynącą z funkcji macierzyńskich. Współuczestnicząca towarzyszka staje się w ten sposób wichrzycielką, nie znoszącą spokojnego, milczącego dojrzewania i hamującą rozwój. Na miejscu radosnego służenia pojawia się wola panowania. Jak wiele, zdaniem Edyty, nieszczęśliwych małżeństw, jak wiele obcości między matkami a dziećmi wynika z tych zniekształceń.
Kobieta nie jest jednak na to skazana. Aby się temu nie poddać musi z pokorą pracować nad sobą. Wtedy też razem z mężczyzną zbudują w pełni Obraz Boży.

Jako, że Edyta była z pochodzenia biologicznego i religijnego żydówką wysoko ceniła sobie rodzinę. Jak wylicza w swojej pracy dyplomowej Elżbieta Mienszczykow święta ceniła sobie podejście Starotestamentalne do małżonek i matek. Uważa, że te rodzące miały królewski niemal szacunek. Zauważa przy tym, że powinien w tym istnieć partnerski stosunek do męża i matczyny dla dzieci. Przez to wszystko kobieta nadaje temu związkowi ciepły, intymny i czysto ludzki charakter. Staje się centrum domu. Ma pomagać rozwijać człowieczeństwo męża oraz być opoką dla dzieci. Jednak nie tylko do tego ma się ograniczać. Może podjąć każdy zawód poza powołaniem małżeńskim i macierzyńskim. Są jednak - ze względu na usposobienie natury - zawody typowo kobiece: lekarka, pielęgniarka, nauczycielka, wychowawczyni, pomoc domowa oraz wiele innych nowych zawodów społecznych.

Elizabeth A. Johnson

Ostatnią postacią jest teolog feministyczna. Ten typ teologii różni się znacząco od teologii kobiety uprawianej w typowo męskim gronie, dlatego też język może czasami nie odpowiadać facetom. Wiele o jej poglądach można się dowiedzieć z wywiadu, którego udzieliła polskiemu miesięcznikowi Znak.

Siostra opierając się na badaniach twierdzi, że kobiety stanowią połowę całej populacji Ziemi, wykonują trzy czwarte ogółu ludzkiej pracy, za co otrzymują jedną dziesiątą z całego przyznawanego na świecie wynagrodzenia. Kobiety stanowią także dwie trzecie wszystkich niepiśmiennych dorosłych, a razem z dziećmi, którymi się opiekują – trzy czwarte głodujących na świecie. Uważa również, że sytuacja kobiet związana jest nie tylko z płcią, ale również rasą, kulturą czy zamieszkaniem na terenie wojennym. Należy poszukiwać żeńskich określeń odnośnie Boga, ponieważ używanie tylko męskich działa psychologicznie na niekorzyść kobiety. Wiąże się to z większym utożsamieniem podobieństwa mężczyzny do Stwórcy aniżeli niewiasty. W swojej teologii twierdzi, że kobieta została w nauczaniu zrehabilitowana  zarówno przez Sobór Watykański II jak również przez nauczanie Jana Pawła II. Zgodnie z tym Elżbieta naucza, że kobieta jak i mężczyzna są w pełni równi. Nie zgadza się jednak do końca z teologią komplementarności, która wg niej głosi:
Natura męska, jako bardziej racjonalna, wydaje się bardziej odpowiednia do pełnienia ról przywódczych w sferze publicznej. Natura kobieca, częściej kojarzona z czułością i serdecznością, predestynuje do opiekowania się słabszymi w domowym zaciszu.
Twierdz bowiem, że nie wynika to z natury człowieka, ale z kilkunastu wieków dominacji mężczyzn w życiu społecznym. Aby uwiarygodnić teologię komplementarności zakłada pozwolenie na realizacje kobiety w każdym aspekcie życia. Rola każdej osoby powinna być pełniona zgodnie z talentem jaki każda z kobiet otrzymała. Tworzy to znacznie większy wachlarz możliwości tak dla kobiety jak i dla mężczyzny.

Więcej znajdziecie w licznych jej dziełach, które otwierają przed nami wiele nowych perspektyw.

Podsumowanie

Jako przyszły - mam nadzieję - teolog przeraziło mnie spotkanie z Augustynem. Jest to bowiem teologia wysoko, która wymaga wiele sił umysłowych. Z kolei Tomasz jest dosyć cięty mający wielkie piętno swoich czasów. Edytę podziwiam, gdyż wiara jej była szczera jak uczciwość dziecka. Z kolei ostatnia siostra zakonna otwiera rozum, pokazuje mężczyźnie to czego sam by nie mógł osiągnąć. Polecam ich dzieła, aby w jeszcze większym stopniu odkryć kontekst ich wypowiedzi.

Krzychu
Udostępnij:    Facebook Twitter Google+

4 komentarze:

  1. Ciekawa publikacja. Pisałam licencjat o kobiecie w tradycji judeochrześcijańskiej, stąd szczególnie mnie zainteresowało. Bloga dodaję do ulubionych i zapraszam do siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo i zapraszam do współpracy ;)

      Usuń
  2. Świetny blog :) wydaje mi się, że starasz się być autorem obiektywnym, otwartym na docenianie różnych poglądów. Szacuneczek, przyszły teologu!
    Mam pytanie: jak odnosisz się do "żony, bądźcie posłuszne mężom"?
    o. A.Szustak stwierdził, że jest to figura stylistyczna. "Posłuszna" miałoby znaczyć "kochająca". Wczoraj usłyszałam inną katechezę. Świecki znajomy stwierdził w niej, że to posłuszeństwo obowiązuje i że tak naucza Kościół.
    Zastanawiam się- gdzie ów Kościół tak naucza? w jakich dokumentach?
    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwsze - jeżeli tak twierdzi to powinien podać namiary na źródła po pytaniu o takie. Drugie - samo zdanie znajduje się co najmniej w dwóch miejscach w Piśmie Świętym: Kol 3,18 (polecam przeczytać od 3,18 do 4,1) oraz Ef 5,22 (polecam przeczytać od 21-33). "Odpowiedzialność ojcowska: "Pan uczcił ojca przez dzieci" - mówi Księga Syracha (3,2). I odpowiedzialność macierzyńska. Nie można jednak zapominać, że mężczyzna musi być pierwszy w podejmowaniu tej odpowiedzialności. Jeśli Apostoł mówi, w duchu swojego czasu: "Żony, bądźcie poddane mężom" (Kol 3,18), to mówi zarazem: mężowie, bądźcie odpowiedzialni! Zasługujcie prawdziwie na zaufanie waszych małżonek. I waszych dzieci." (JPII Pielgrzymka do Ojczyzny 1987 Homilia w czasie Mszy Św. odprawionej dla rodzin Szczecin, 11 czerwca 1987)
      Polecam również przeczytać Familiaris Consortio, gdyż tam jest o kobiecie w małżeństwie napisane - tutaj podam tylko dwa cytaty odnoszące się do fragmentu z Ef 5: "Zamierzone przez Boga w akcie stwórczym małżeństwo i rodzina są wewnętrznie skierowane do urzeczywistnienia się w Chrystusie i potrzebują Jego łaski dla uzdrowienia z ran grzechu i nawiązania do „początku”, czyli do pełnego poznania i całkowitego wypełnienia zamysłu Bożego."; "Podstawowym obowiązkiem Kościoła jest potwierdzanie z mocą — jak to uczynili Ojcowie Synodu — nauki o nierozerwalności małżeństwa. Tym, którzy w naszych czasach uważają za trudne lub niemożliwe wiązanie się z jedną osobą na całe życie, i tym, którzy mają poglądy wypaczone przez kulturę odrzucającą nierozerwalność małżeństwa i wręcz ośmieszającą zobowiązanie małżonków do wierności, należy na nowo przypomnieć radosne orędzie o bezwzględnie wiążącej mocy owej miłości małżeńskiej, która w Jezusie Chrystusie znajduje swój fundament i swoją siłę".
      Po trzecie - w Katechizmie Kościoła Katolickiego znajduje się cała nauka o małżeństwie - Kościół nie może poza nią wykroczyć, chyba, że zmieni wcześniej KKK (tutaj link do tematu w KKK http://www.teologia.pl/m_k/kkk1m02.htm).

      Usuń

Popularne posty: