29 lipca 2014

Kobiecość - wstęp

Jakie kobiety są każdy widzi. Pleć ta jednak wymyka się myśleniu męskiemu, które ukierunkowane jest technicznie - nawet u tzw. humanistów. Facet myśli pewnymi dla siebie kategoriami czego u kobiet brak. Są na tyle skomplikowanie doskonałe, że się nam wymykają. Z tego też powodu wstępem do wpisu o kobiecości niech będzie fragment literatury - tego co zdaje się ocierać o doskonałość córek Ewy ;)

Serce kobiety
Kiedy Pan stworzył kobietę, był to już jego 6 dzień pracy i w dodatku po godzinach... Pojawił się anioł i spytał:
- Czemu tyle czasu ci to zajmuje?
     Pan mu odpowiedział:
- Widziałeś zamówienie? Musi być całkowicie zmywalna, ale nie plastykowa, ma 200 ruchomych części wszystkie wymienne, działa na kawie i resztkach jedzenia, ma łono, w którym się mieści 2 dzieci naraz, ma taki pocałunek, który leczy każda rzecz od startego kolana do złamanego serca.
     Anioł starał się powstrzymać Pana:
- To jest za dużo pracy na jeden dzień, lepiej poczekać ze skończeniem do jutra.
- Nie mogę, powiedział Pan.- Jestem tak blisko skończenia tego dzieła, które jest tak bliskim memu sercu.
     Anioł zbliżył się i dotknął kobiety:
- Ale zrobiłeś ją taka miękką, Panie?
- Ona jest miękka, ale zrobiłem ja także twarda. Nawet nie wiesz ile może znieść lub osiągnąć.
- Będzie myśleć? - Spytał anioł?
     Pan odpowiedział:
- Nie tylko będzie myśleć, ale rozumować i negocjować.
     Anioł zauważył coś, zbliżył i dotknął policzka kobiety.
- Wydaje się, ze ten model ma skazę. Powiedziałem Ci, że starałeś się dąć za wiele rzeczy.
- To nie jest skaza - sprzeciwił się Pan - to jest łza.
- A po co są łzy? zapytał anioł.
     Pan powiedział:
- Łza to jest forma, która ona wyraża swoja radość, wstyd rozczarowanie, samotność, ból i dumę.
     Anioł był pod wrażeniem.
- Jesteś Panie geniuszem, pomyślałeś o wszystkim, to prawda, ze kobiety są zdumiewające. Kobiety maja sile, która zdumiewa mężczyzn. Maja dzieci, przezwyciężają trudności, dźwigają ciężary, ale obstają przy szczęściu, miłości i radości. Uśmiechają się kiedy chcą krzyczeć, śpiewają kiedy chcą płakać, plączą kiedy są szczęśliwe i śmieją się kiedy są zdenerwowane. Walczą o to w co wierzą, sprzeciwiają się niesprawiedliwości, nie zgadzają się na "nie" jako odpowiedz, kiedy wierzą, ze jest lepsze rozwiązanie. Nie kupią sobie nowych butów, ale swoim dzieciom tak... Idą do lekarza z przestraszonym przyjacielem, kochają bezwarunkowo, plączą kiedy ich dzieci osiągają sukcesy i cieszą się kiedy przyjaciele odnoszą sukcesy. Lamie się im serce kiedy umiera przyjaciel, cierpią kiedy tracą członka rodziny, ale są silne kiedy nie ma skąd wziąć siły. Wiedza, ze objecie i pocałunek może uzdrowić zranione serce. Kobiety są różnych wielkości, kolorów i kształtów. Prowadzą, latają, chodzą lub wysyłają ci maile żeby powiedzieć ci, że cię kochają. Serce kobiety jest tym co powoduje, ze świat się kreci. Kobiety robią więcej niż to, że rodzą. Przynoszą radość i nadzieje, współczucie i ideały. Kobiety maja wiele do powiedzenia i do dania. Tak, serce kobiety jest zadziwiające. 
Udostępnij:    Facebook Twitter Google+

27 lipca 2014

Zostań antyklerykałem!

Antyklerykał/antyklerykalizm to słowa odmieniane w ostatnich dwóch latach przez wszystkie przypadki. Wiąże się to czasem ze zbytnim zaangażowaniem księży w politykę czy z posłami Twojego Ruchu, którzy czasami nie mają pojęcia o czym mówią. Również sam Franciszek określił się jako antyklerykał. Zatem przyjrzyjmy się temu pojęciu. 

Definicja
antyklerykalizm «postawa wyrażająca się w niechętnym lub wrogim stosunku do udziału kleru w życiu społecznym i politycznym» - ze słownika j. polskiego PWN
Część tej definicji dotyczącą polityki Kościół Katolicki uwzględnia w swych przepisach. Żaden z diakonów, prezbiterów bądź biskupów nie może być członkiem partii politycznych, nie może należeć do związków zawodowych oraz startować do wyborów jakiegokolwiek stopnia pod własnym nazwiskiem (KPK kan. 285 § 3). Przykładem tego działania może być Fernando Lugo - były biskup paragwajski. 

Jeżeli chodzi o część społeczną - poza polityczną - osoby duchowne mogą w pełni się angażować, gdyż nierzadko są niezbędni. Przykładem może być PCK, Caritas czy inne funkcje na rzecz bliźnich. Podobnie ma się sprawa z nauczaniem - mogą być nie tylko katechetami, ale również matematykami, przyrodnikami czy wykładowcami na Uniwersytetach. Tutaj jednak jest to nierzadko naciągane przez duchownych, gdyż te stanowiska mogłyby pomóc rodzinom. Moim zdaniem w wypadkach, w których mamy do czynienia z wyborem kapłana a matką/ojcem z dzieckiem/dziećmi i są w stanie zapewnić tę samą jakość - duchowny powinien zrezygnować sam. Jeżeli jest zbyt uparty - zostaje droga przez przełożonych.

Znaczenie katolickie

Dotyczy ono głównie udziału świeckich w życiu religijnym i liturgicznym parafii, diecezji czy episkopatu. Oto kilka punktów, które sprawią, że będziemy idealnymi katolickimi antyklerykałami ;)
  1. Uświadamiamy sobie, że będąc katolikami mamy zarówno prawa jak i obowiązki.
  2. Poznajemy je: konieczność dbania o obstawę Mszy Świętej (czytania, psalmy, modlitwa wiernych - reszta należy do ministrantów), rada parafialna - jedyne miejsce demokracji w Kościele, sprawy związane z odpustem i innymi parafialnymi wydarzeniami okazjonalnymi, integracja w parafii przez wycieczki i pielgrzymki, kontrola (wraz z proboszczem) wydatków parafialnych, możliwość otworzenia parafialnych przedszkoli, pilnowania podejrzanych zachowań księży (kochanki, pedofilia, pederastia, homoseksualizm, karierowiczostwo) - więcej możliwości jest zawartych w różnego typu dokumentach.
  3. Zbieramy grupę osób, które również tak jak my czują się odpowiedzialne za parafię i jej życie.
  4. Ogłaszamy nasze pomysły na tablicach przyparafialnych i gazetkach parafialnych.
  5. Współpracujemy w pomysłach z duchowieństwem. Bez tego katolik - antyklerykał nie ma racji bytu.

To wszystko ustalił Kościół na przeciągu wielu wieków doświadczeń, a także na podstawie aktualizacji po Soborze Watykańskim II. Dlatego też jesteśmy na wygranej pozycji - nie pozwólmy sobie wejść na głowę, ale też pamiętajmy o zobowiązaniach jakie na nas ciążą.
Parafia świętego Konwała w Glasgow
Skąd taka refleksja

Doświadczenie dwóch różnych diecezji - Glasgow i Katowice. W pierwszej nie ma takiego okresu, gdy ksiądz zostaje całkiem sam z parafią i jej wspólnotą. Żyją ruchy - choć rzadziej, żyje Msza Święta, żyje parafia. Tego samego nie mogę powiedzieć o drugiej. W czasie wakacji niemal wszystko zostaje porzucone. Ja sam nie jestem święty i czas abym też coś w tę stronę zrobił.

Jakie macie doświadczenia, a może planujecie coś już? Komentarze to wasze pole popisu.

Krzychu
Udostępnij:    Facebook Twitter Google+

22 lipca 2014

Akiane Kramarik i Culton Burpo

Niektórym nazwiska może są znane, ale większości pewnie nie. Któż to jest by ich znać? Jest to dwójka dzieci z dwóch różnych krańców ziemi, których łączy jedno - świadectwo. Dziewczyna jak i chłopiec mieli swoje pięć minut w amerykańskich mediach wszelkiego typu - włączając w to Internet. Do nas to nie doszło. Przyczyn jest wiele, ale takie są polskie media i nie mam na to tutaj miejsca.

Akiane Kramarik

Jej historia zaczyna się w wieku czterech lat. Wtedy też zaczęła otrzymywać wizje. Niby nic - dzieci w tym wieku zaczynają przygodę z wyobraźnią. Jednak wizje były - i są nadal - stałe. Co widzi? Kształty, kolory, światy, wymiary i głosy. Na początku był to jednak Jezus. Nie jest to typowe, ponieważ rodzice byli wówczas ateistami. Nie miała więc podstaw. Rodzice obawiali się - matka pomyślała o koszmarach nocnych, a nie o wizjach. Akiane chcąc pokazać mamie, że jest  to prawda zaczęła szkicować twarze, które widziała. Tak w przeciągu dwóch dni namalowała ich około setki. Gdy nie malowała lub nie pisała zapominała te doświadczenia. Z czasem rodzina zaczęła dziewczynkę wspierać. Bóg jednak wiedział coś czego nikt nie wiedział.

Dostała ona bowiem ogromny talent w zakresie sztuki malowania i pisania poezji. Jej pierwszy obraz znajduje się w grafice powyżej, a namalowała go w wieku ośmiu lat. Jak wspomniałem wyżej na początku rysowała, ale nie znała celu. W wieku sześciu lat przeszła na pastele. Następnie farby akrylowe. Tak się rozwijała - samodzielnie pracując nad własnym warsztatem (co czyni do dzisiaj). W jej domu nie było telewizora, gazet, a książki pojawiały się sporadycznie. Gdy odpowiednio dojrzała postanowiła malować. W tym też czasie zaczęła pisać. Było to dla niej tak naturalne jak dla wielu przejście z czterech do dwóch kółek. Z czasem, gdy zmieniła szkicownik na płótno zaczęła rozumieć swój cel - pomoc w walce z plagą AIDS w Afryce. W międzyczasie w skutek wizji przyciągnęła do Boga Trójjedynego swoich rodziców. Maluje wiele. To uczyniła główną siłą napędową swojego życia. W większości maluje z pamięci. Zdarzają się jednak obrazy pełnowymiarowych postaci jak ten w grafice. Co ciekawe nie szuka ich. Jak mówi - zawsze pojawiają się, gdy są potrzebni, a poprzedzone jest to modlitwą.

Culton Burpo

Chłopiec - choć w owym czasie mieszkał na drugim końcu świata w USA - jest nierozerwalnie związany z dziewczynką gdyż obraz tytułowy tego postu był potwierdzeniem jego opowieści. Zacznijmy jednak od początku. Jego historia jest krótka, ale intensywna. Jak sam twierdzi był w Niebie. Zdarzyło się to w wieku czterech lat, gdy ledwo przeżył operację, ale nie zarejestrowano u niego śmierci klinicznej. Jest to fakt istotny, gdyż podobne doświadczenia miały tylko takie osoby. Mimo, że zabieg trwał planowo on odczuł to jako cały dzień. Zrelacjonował to co robili lekarze; to, że matka dzwoniła do znajomych z prośbą o modlitwę w intencji syna, a ojciec kłócił się z Bogiem. Jednak wiele opowiadał przy okazji codziennych sytuacji.

Układając historię od początku. Wzlatując w kierunku Nieba usłyszał, a później zobaczył anioły. Zobaczył Jezusa, który po rozmowie z nim przedstawił mu kilka osób między innymi dziadka jego ojca, który zmarł, gdy ojciec miał cztery lata. Żeby tego było mało - nigdy się o nim nie mówiło, a jedyne zdjęcie, które było pod ręką było zrobione w podeszłym wieku. Culton z kolei poznał go jako młodego mężczyznę. Drugą taką nietypową sprawą było poronienie jego matki na kilka miesięcy przed jego narodzinami, o której małżeństwo nikomu nie mówiło. Nawet własnym rodzicom. Okazało się, że chłopiec poznał dziewczynkę niezwykle podobną do matki, ale bez imienia, gdyż rodzice jej go nie nadali. Była to jego siostrzyczka. Wydarzenie to sprawiło, że rodzice w końcu mu uwierzyli. Ciekawostką jest to, że będąc w szpitalu z ojcem rozpoznał misia trzymanego przez jedną z par i podążając za nim doszedł do jednego dziecka, które miało nowotwór i pocieszając je powiedział, że nie musi się niczego bać.

A co z samym Niebem? Opisał je jako podobne do ziemi, ale znacznie doskonalsze, gdzie wszędzie było bardzo wiele kolorów nie możliwych do opisania. Zgadzało się to z wizjami Akiane. Będąc w szpitalu widział ogromną liczbę aniołów - jednak od razu określił, że wcale tak nie wyglądają. Co do Jezusa to był ubrany w togę oraz miał znaczniki - tak nazwał rany Chrystusa. Gdy ojciec pokazywał Cultonowi wyobrażenia Jezusa w albumie ten nie rozpoznał ani jednego. Zamarł dopiero, gdy ojciec pokazał mu obraz z początku tego wpisu i stwierdził, że wyglądał dokładnie tak. Nawet nietypowy jak dla Judejczyka kolor oczu się zgadzał. Tutaj właśnie leży nierozerwalność wizji tej dwójki dzieci - Litwinki i Amerykanina.

Co mi to daje?

Uwielbiam historie ludzi, którzy się nawrócili. Zawsze przeżywam również wizje osób, które pojawiają się często. Jest to w pewnym stopniu współodczuwanie. Jednak zdaje mi się, że nie jest typowe, ponieważ czuję się wtedy jako część tego. Potrafię niekiedy nawet opowiedzieć historię trochę dalej pomimo tego, że nierzadko słyszę ją bądź czytam po raz pierwszy. Dziwne - może kiedyś się dowiem co to oznacza ;)

Takie zdarzenia umacniają mnie w tej drodze, którą wybrałem świadomie sam. Nie wywodzę się bowiem z rodziny praktykującej. Tym bardziej modlącej się. Widzę wtedy, że nie jestem sam. Bóg jest żywy i istnieje. Działa i oczekuje na nas jak na swoje dzieci.

Krzychu
Udostępnij:    Facebook Twitter Google+

17 lipca 2014

Piękno

Kategoria piękna zmieniały się w ciągu wieków. Podążali za nimi zarówno faceci jak i kobiety. Z pewnością wywoływało to takie same kontrowersje co dzisiaj. Jedno pozostawało takie samo - brak akceptacji. Zazwyczaj moda wiąże się i bazuje na jej braku, gdyż ślepe podążanie za nią daje wielu podbudowę moralną opartą na respekcie mylonym z szacunkiem. A jeśliby zmienić bieg historii sztuki odzieżowej obecnie? Zmienić trendy? Zdaje się to niemożliwe, ale wiele można zdziałać dla siebie i własnego otoczenia.

Akceptacja

Wielu ludzi uważa, że ww. hasło jest dla słabych, grubych, którzy nie radzą sobie z rzeczywistością. Tak mówiono o męczennikach z pierwszych wieków; tak się mówi o kobietach, które świadomie wybierają rolę matki - żywicielki; tak się mówi o ludziach grubych. W tych kontekstach słowo to nie miało bynajmniej znaczenia pozytywnego. Są to na pozór ludzie słabi, przegrani, nieżyciowi. Moim zdaniem jest wręcz na odwrót. Popatrzmy na ludzi akceptujących siebie w prawdzie. Nie podskoczysz im. Nie masz szans nawet odpyskować, bo wypadniesz żałośnie. 

W akceptacji nie chodzi o unikanie trudnych tematów czy stagnację. Chodzi o miłość do samego siebie. Miłość do samego siebie rodzi pewność swojej osoby. Pozwala się zmieniać. Jest to jednak inna zmiana niż konieczna dieta. Nie ma w tym bowiem żadnego przymusu. Jesteś w swojej miłości wolny; wtedy dopiero możesz pokochać innych; wtedy możesz swą miłością obdarować rodzinę, przyjaciół, znajomych; wtedy możesz powiedzieć: carpe diem et memento mori - tak ważne w życiu duchowym. A gdzie Bóg w tym wszystkim? On stanowi początek. Do Boga zwróć swe serce w pierwszej kolejności. Tylko On może je w pełni nawiedzić i wlać w nie pełnię ludzkiej miłości. Nie ma się czego bać. On pokona każde ograniczenia - tłuszczyku nadmiar, gwałt, strach, brak akceptacji, śmiechy innych. Na Boga nie ma mocnych.


Tłumaczenia

W tym wszystkim nie chodzi o bezcelową i bezsensowną akceptację 120 kg wagi, zawód bez perspektyw czy na pozór bezcelowe życie klauzulowe. Nie chodzi również by sobie to wypominać ani o zmianę dla kogoś. Kochając siebie kochasz Boga, swe życie, życie swoich bliskich i otoczenia. Dbając o swój rozwój i swoje zdrowie tak naprawdę dbasz o radość wielu setek osób, stajesz się również narzędziem w rękach Boga. Sam niedawno poznałem kilka takich osób, m.in. Piotra, Agnieszkę, Dankę. Choć mogliby narzekać - wyciągają swoją marność na światło miłości i dają niezwykłe świadectwo wbrew trudnościom - społecznym czy administracyjnym. Mając życie w swoich rękach, które są kołysane przez Boga możesz iść w pewnej ufności. Ufności w Boże Miłosierdzie. Dieta sama przyjdzie i nie będzie uciążliwa. Będziesz mógł patrzeć na innych mężczyzn. Nie będziesz się obracała w pośpiechu z powodu strachu. Popatrzysz na piegi w lustrze i powiesz: nie każdy może mieć ten skarb. Uśmiechniesz się z powodu śmiechu innych. Nie jesteś sam - zmieniaj się z Bogiem.
Zmyj makijaż
Rozpuść włosy
Złap oddech
I spójrz na siebie w lustrze
Teraz: lubisz siebie?
Bo ja Cię lubię
Colbie Caillat - Try
Krzychu

PS Dieta nie spadnie z nieba, ale podejmiesz ją w całkowitej wolności i nie będzie uciążliwa tak bardzo. Bez sportu ani rusz z dietą. ;)
Udostępnij:    Facebook Twitter Google+

16 lipca 2014

Modlitwa z Pismem

Ne 6, 12: Przeniknąłem bowiem: Nie Bóg go posłał, lecz on wypowiedział to proroctwo o mnie, ponieważ go przekupili Tobiasz wraz z Sanballatem.

Czasami mówimy to co nam przyniesie rozum na język, czasami serce. Zdarza się jednak, ze i Duch przez nas przemawia. Jednak w tym przypadku należy ten głos rozpoznać. Na nic się tu zda rozmyślanie - choćby najgłębsze i najdłuższe. Należy modlitwę odprawić, abyśmy mogli być najbardziej pewni jak to jest możliwe. W 100% nigdy nie będziemy wiedzieć. Duch jednak jest z nami i się kontaktuje, gdy my przebywamy z Nim w kontakcie. Jest to modlitwa, sakramenty i lektura Pisma. Do takiego człowieka Duch przychodzi niemal bez przeszkód, gdyż są jeszcze nasze stany duszy i umysłu, które mogą sprzyjać lub zakłócać dodatkowo kontakt. Nie jest to proste, jednak i w tym Duch pomaga. Paraklet jest dla nas oliwa, która natłuszcza cale tłoki. Gdy nie potrafimy ruszyć - pomaga. Gdy ruszamy - pomaga. Gdy już jesteśmy w trasie - pomaga. Awaria - pomaga. Jeżeli będziemy Go przyjmować tak jak on nas nawiedza wtedy będziemy mogli śmiało rozpoznać czy to co do nas powiedziano bądź sami usłyszeliśmy jest od Boga, szatana czy człowieka. Bez Boga, Osoby Ducha sobie nie poradzimy.
Udostępnij:    Facebook Twitter Google+

Popularne posty: