Na jednym z portali niedawno pojawił się wpis, jakoby tylko modlitwa i życie z Bogiem wystarczyły dla pokonania choroby jaką jest depresja. Pisałem o tym ze znajomy o całkiem odmiennych poglądach i muszę się przyznać jestem co najmniej trzecią stroną w sprawie. Dlaczego? Zapraszam do lektury ;)
Choroba i lekarze
Ogólne pojęcie dla Polaków jest takie - wszystko co siedzi w przychodni jest lekarzem - oczywiście nie licząc pielęgniarek, sprzątaczek itp. Jednak nie jest tak kolorowo i prosto. Wiem na pewno, że psycholog nie zalicza się do grona lekarzy co usłyszałem na pierwszej wizycie u tego specjalisty. Radzę, więc uważać ze słowami. W związku z tym piszę o określonej wyżej grupie.
Bóg nie bez powodu dał ludziom talenty, możliwości rozwoju nauki i walki z chorobą, by ci nic sobie z tego nie robili. Każdy człowiek ma obowiązek wykorzystywać swoje talenty, bowiem są one darem nie koniecznie dla niego samego, ale dla wszystkich. Nie inaczej jest z medycyną. Każdy z lekarzy ma swoje do zrobienia, że tak to określę: z namaszczenia Bożego. Realizując się w tej czy innej specjalizacji nie uszczęśliwiasz tylko siebie, ale całą wspólnotę Kościoła, a docelowo całą ludzkość (powiedzmy taki efekt motyla ;)). Dostaliśmy to jeszcze - jak i większość nauki - aby mieć oręże w walce z przewidywanymi bądź uwidocznionymi skutkami grzechu. Do tego bezspornie zaliczamy choroby. Nie wykorzystując tej drogi pozbawiamy się szczęścia, a dodatkowo zabijamy siebie - tak, tak - jedno z przykazań.
J 5,1-8 |
Choroba a modlitwa
Oprócz drogi fizykalnej mamy również drogę duchową, która dla wierzących chrześcijan powinna być praktykowana na równi. W wypadku Bożej interwencji może ona przybrać różną drogę - w zależności od Jego woli, bo On wie na 100% co robi. O "warunkach", "zasadach" itp. będzie kiedyś indziej. Teraz tylko podam drogi.
Tak więc pierwsza droga to całkowite uzdrowienie. Doznają go różni ludzie na całym świecie niezależnie od choroby. Wbrew swoim wykładowcom powiem, że nigdy nie wolno wątpić w taką możliwość. Jest to bowiem pewne ograniczenie Boga. Musimy jednak pamiętać, aby nie było to naiwne liczenie ze względu na swoje lenistwo.
Druga to wsparcie w normalnym przejściu choroby. Jest to zauważenie Bożej obecności w tym stanie i wyciąganie z tego Bożej Miłości co daje nam pewnego rodzaju ulgę - jeżeli znacie takie osoby to zapytajcie ich.
Trzecia to szybsze niż normalne przejście "standardowej drogi chorobowej" - inaczej określając chodzi o lepsze działanie lekarstw, trafienie na lepszych specjalistów itp.
Naiwny jest ten kto liczy na uzdrowienie nie robiąc nic. Naszym obowiązkiem jest próba medyczna rozwiązania problemu. Pamiętajmy, że Bóg to nie zachciedajka - ja chcem i ja muszem mieć. Bóg to oprócz Odkupiciela, Zbawcy, Pana także nasz życiowy Partner ;)
Mówiłem, że jestem stroną - komentarze poniżej jakby co
Krzychu
0 komentarzy:
Prześlij komentarz