22 stycznia 2016

Dlaczego jestem "nietolerancyjny"

Od dłuższego czasu słyszę pod swoim adresem różnego typu wyrzuty, że tak nie mogę mówić/pisać/myśleć, bo coś tam, coś tam. Na szczęście mam niezły zmysł olewczy, toteż nie robi to na mnie wielkiego wrażenia aczkolwiek chciałbym sobie kiedyś popatrzeć na swoją przeszłość i to co się we mnie nie zmieniło. 


Zanim przejdę do meritum - z tego wszystkiego jestem dumny. Może się mylę - nie wykluczam tego. Jednak mam spokój sumienia. Nie wpływa to moje życie. Każdy ma swoje zdanie. Z takimi ludźmi lubię rozmawiać, bo wtedy dyskusja robi się żywa, ekspresyjna, nerwowa... przez co prawdziwa.

Krzysiek seksista


Wiele koleżanek i znajomych, a nawet przyjaciółki mówią mi to wprost. "Nie możesz o niej tak mówić" albo "Takie zdanie o niej zachowaj dla siebie" to podstawowe zwroty jakie słyszę. Język z czasem złagodziłem, bo rzeczywiście nie znam dobrze każdej kobiety. Nie zmienia to jednakowoż faktu, że dziewczyna ze śladami szpachelki albo zaciekami na twarzy będzie traktowana przeze mnie jako łatwa. Tutaj kieruję się hasłem Rachel z Glee: Twarz to nasza wizytówka. Naturalne jest piękne - to chyba każdy facet powie.

Czasami jednak zdarza się, że ludzie biorą mnie za seksistę ze względu na kierunek moich studiów, czyli teologię. Wówczas pojawiają się różne głosy, szczególnie wśród osób które mnie słabo znają: no przecież jesteś z Kościoła - inaczej nie możesz. A ja mogę inaczej. Zazwyczaj wprost się z tego nabijam. Jak? Ciągnę tą farsę, aż do granic absurdu. No i moje zdanie na temat możliwości funkcjonowania szkół i firm płciowych jest też karygodne. A jak się kobieta nie nadaje na stanowisko? Zatrudnimy ją, żeby jakieś inne bezrobotne panie nie zablokowały pracy naszej firmy.

Krzysiek rasista


Tutaj może być coś na rzeczy. Raz nawet zdarzyła mi się wpadka w autobusie, gdy chcąc ustąpić miejsca kobiecie wstałem z miejsca w momencie, gdy siadał murzyn... -.-' Inna sprawa to używanie przeze mnie słowa murzyn, co jest przyczyną oskarżeń o rasizm rzucanych w moim kierunku. Ja nie widzę problemu, podobnie jak przy określeniu czarny, czyli popularne nigger w angielskim. Skoro Afroamerykanie walczą o jego ponowną neutralność to dlaczego im nie pomóc? Jeżeli chodzi o żarty - cenzuruję. Co innego śmiać się z koloru skóry i ze stereotypów, a czym innym jest obrażanie człowieka. Podobnie ma się kwestia z Żydami. Nie wytrzymuję jednak roszczeniowych postaw czarnych, którzy po wiekach niewoli liczą na wieki odpłaty. A Żydzi? Sami się prezentują w filmiku poniżej. Aczkolwiek, gdy byłem w ich kraju brali mnie za swojego, więc nie musiałem się o nic martwić. 


Krzysiek ksenofob


To chyba jest jedno z nowszych określeń. W sumie od pierwszego roku studiów obracam się w międzynarodowym towarzystwie - a to z powodów rodzinnych, a to z powodów studyjnych. Wszystko do pewnego czasu grało i buczało, gdyby nagle na Śląsku pojawiło się jak mrówków pełno Ukraińców. Cóż, Polacy tak samo wyglądają za granicą, ale tego też nie popieram. Tym bardziej, że większość Ruskich ma nas głęboko w czterech literach. Prawo? Przecież ich nie deportują, bo mają "wojnę" (na którą zasłużyli). Mandat? Przecież tam i tak nie dojdzie - zniknie gdzieś po drodze. Jeden z nich pobił chłopaka do nieprzytomności. Dlaczego? Bo w nie chciał przepuścić Ukraińca przed siebie. Brak umiejętności korzystania z toalety: dosłownie obsrane ściany, nieznajomość tamponów i podpasek przez dziewczyny (na co wskazuje comiesięczna krwawa podłoga). Raz nawet mi grozili, bo nie chciałem ich kumpla przez okno wpuścić do akademika - za co sam bym wyleciał. Narkotyki i ciągłe libacje - to norma. Raz padłem, gdy dziewczyna zobaczyła pralkę i poleciała do portierki zapytać się jak to działa i jak ma wyprać. Pewnego weekendu miarka się jednak przebrała. Zareagowałem słownie. Wówczas komentarze jak ten poniżej sypały się niczym z rękawa. Dlatego wolę imigrantów mieć w kraju - oni przynajmniej się nie wmieszają w tłum i wiadomo od razu kim i jacy są.

Krzysiek homofob


Na to już od kilku lat parskam śmiechem - nie boję się bowiem gejów ani innych dysfunkcji, o czym nie raz przekonują się moi znajomi. A czym sobie na to zasłużyłem? Sprzeciwem wobec przywileju związku partnerskiego dla homoseksualistów, uznaniem wszystkich tras wersji ludzi za normę czy też sprzeciwem wobec adopcji przez takich ludzi. O ironio - tutaj też mieszczą się moi znajomi geje! "Bo ty prawdziwym gejem nie jesteś!" - usłyszał kiedyś jeden ze znajomych mi homoseksualistów. No i jak można mówić o nich dowcipy - przecież za każdym razem, gdy to robimy na świecie umiera jeden gej. Nie lubię i wkurzam się bardzo, gdy oglądam super film/serial i widzę na chama wciśniętego kogoś z LGBTQ... -.-' Z resztą - nawet niektórzy geje by się mogli tutaj podpisać!

Krzysiek antyklerykał


Pytam, mam swoje zdanie, nie daję się traktować jak człowiek drugiej kategorii... Po prostu nie daję się księżom wpychać do ramki, w które się nie mieszczę (dosłownie i w przenośni :P). No ale o to mają pretensje także przyszli księża, którzy żywieni z kapsy rodziców nie są już tymi normalnymi ludźmi (poza nielicznymi przypadkami). No i nie jestem narodowcem, mam inne zdanie na temat historii Śląska... Dużo tego - nic, że staram się ewangelizować i zachęcać do wstąpienia do Seminarium jeżeli się zdarzy komuś o tym myśleć. Liczy się tylko to, że nie wierzę w każde ich słowo.

Krzychu;)


I coś pozytywnego na koniec ;)

Udostępnij:    Facebook Twitter Google+

10 stycznia 2016

Karnawał dookoła świata

Karnawał to okres trwający od 6 stycznia do Środy Popielcowej. Źródeł nazwy należy szukać w łacinie: carne - mięso, vale - żegnaj lub carrus navalis, czyli wóz w kształcie okrętu ciągnięty w czasie rzymskich bachanalii. Wtenczas w większości krajów oficjalne obchody przybierają formę mega imprezy. Najbardziej znane na świecie karnawały to te z Rio i z Wenecji, dlatego proponuje przyjrzeć się mniej znanym karnawałom.


Kölner Karneval

Kölner Karneval


Najbliżej nam są Niemcy. Choć wydają się drętwym narodem potrafią się bawić. Najbardziej znanym karnawał odbywa się w Kolonii. Oficjalne imprezy miejskie swój początek mają w roku 1823. Była to odpowiedź  Prusaków na ciągłe konflikty nadgraniczne z Francuzami. Uroczystości miejskie rozpoczynają się niewinnie w Rosenmontag (poniedziałek przed Środą Popielcową) od szturmu kobiet na ratusz. Ich celem są męskie krawaty, które zostają obcięte. Ze strachu władze przekazują im klucz do miasta. Ten zuchwały czyn daje znak dla wielu, stosownie podzielonych co do wieku, koloru i grupy społecznej, aby wyszli i zaczęli tworzyć kordon. Z tego elementu najbardziej cieszą się dzieci, gdyż w trakcie parady rzucane są na prawo i lewo cukierki. Po zakończeniu parady kolorowych strojów, muzyki i tańca odbywają się ustalone wcześniej, mniejsze i większe, wydarzenia kulturalne. Lokale gastronomiczne biorące udział w karnawale są przyozdobione Nubbelami, czyli Marzannami na sterydach. Pali się je w Środę Popielcową dając znak, że wszystkie grzechy tego okresu idą w niepamięć.

Carnival in Mindelo


Carnival in Mindelo
Z Niemiec najbliżej nam na Wyspy Zielonego Przylądka. Mają one najstarszy zwyczaj obchodzenia karnawału w Afryce, którego początki rozpływają się w odmętach XVIII wieku. Tradycja jest pozostałością po Portugalskich kolonizatorach. Przygotowania zaczynają się zaraz po Sylwestrze, by w połowie lutego wyjść na ulice. Za przygotowania odpowiadają pomysłowi mieszkańcy, którzy stają na czele różnych grup. Pojawiają się wówczas dzikie, nowoczesne i tradycyjne stroje. Ich celem jest wygrana w konkursie na najlepsze wdzianko. Oczywiście wszystkiemu towarzyszy muzyka i taniec. Przebiegiem przypomina karnawał w Rio przez co miasto zwane jest "małą Brazylią". Niestety pozostałości po kolonizatorach i w tym radosnym czasie pozostawiły rany. O co chodzi? Pojawiają się dwie parady - pierwsza, która wyrusza w wieczór poprzedzający oficjalne obchody. Składa się ona z bogatych, lepiej urodzonych, którzy nie chcą mieszać się z plebsem. Turyści nie przychodzą jej oglądać, gdyż wszyscy ubrani są w kupione stroje, dlatego czasami jest nazywana "paradą takich samych". Druga natomiast jest pełna normalnych ludzi, a więc szczerej radości i życzliwości. Wszystko trwa tydzień. Możemy wtedy spotkać mieszkańców chodzących w tradycyjnych oraz odświętnych strojach, zobaczyć i usłyszeć tradycyjne instrumenty muzyczne czy zostać ugoszczonym posiłkiem nieprzygotowanym pod turystę. 

Mardi Gras


Mardi Gras
Wyspiarskie państwo dobrze rozgrzewa przed wizytą w Stanach Zjednoczonych. Nowy Orlean nazwę swego festiwalu zawdzięczają kanadyjsko-francuskiemu badaczowi Jean Baptiste Le Moyne Sieur de Bienville, który kupił ziemię w 1699 roku i nazwał ją Pointe du Mardi Gras. Jednak pierwszą wzmiankę o imprezie karnawałowej znajdujemy w dokumentach hiszpańskiego gubernatora z 1718 roku. Było to małe, miejskie wydarzenie, którego rozmach zwiększył się wraz z rozwojem prasy. Obecnie oficjalna impreza zaczyna się na 12 dni przed Środą Popielcową. Wszystko dzieje się w historycznej części Nowego Orleanu. Zgodnie z tradycją w każdej z przecznic odbywa się pochód. Trasa, czas i miejsce rozpoczęcia od wieków są takie same. Wszystkie parady łączy osoba Króla Karnawału. Jego zadaniem jest pilnowanie wszystkiego co ma związek z imprezą. Uczestnicząc w pochodzie nie trzeba się martwić o pamiątki, gdyż drobne okazy spadają z okien i balkonów. Paradujący nie pozostają dłużni, czyniąc podobnie. Dla widzów jest jeszcze jedna atrakcja - piłeczki Króla i Królowej. Są ich dwa rodzaje - arystokratyczne dla specjalnych gości i zwykłe, które może dostać każdy kto się spodoba monarszej parze. Jest jeden haczyk - nikt nie wie kim oni są. Tak jak w poprzednich tak i w tym festiwalu mamy grupy - mają one swoje historyczne tradycje. Jest ich ponad 70. Żeby do nich dołączyć mieszkańcy muszą znać obowiązujące w nich zwyczaje. Zdaje się on być najbardziej obarczoną tradycją i przepisami tego typu imprezą. Ale skoro Myszka Miki przyjeżdża i daje radę...

Carnaval Salvador da Bahia


Carnaval Salvador da Bahia
Z Nowego Orleanu rozgrzani możemy się udać na Południe, żeby odwiedzić największą paradę karnawałową na świecie. Odbywa się ona w Brazylii w stanie Bahia. Cała zabawa rozpoczyna się w Tłusty Czwartek pod hasłem Bahia: maior explosão de alegria (Bahia: największy wybuch radości) i trwa do Środy Popielcowej. Wówczas królowi zwanemu Grubym Rei Momo władze miasta Salwador przekazują klucze. Od tego momentu po mieście jeżdżą ciężarówki z zespołami zwanymi trio eléctrico, wokół których gromadzą się liczni tancerze. Jako, że miasto nosi miano najbardziej afrykańskiego w Brazylii możemy odczuć także misteryjny charakter imprezy. Niestety dochodzi do co raz większej komercjalizacji, co nie idzie w parze z polityką miasta. Dlatego należy zachować szczególną ostrożność, szczególnie podczas pochodów na starówce, która nie zmieniła swojej zabudowy od XVIII wieku. Wiąże się to ze zbyt wąskimi uliczkami. Być może stąd się wziął również specyficzny sposób przemieszczania korowodu - jedne grupy prezentują się na bokach pojazdów, inne natomiast są "przewijane" z przodu i z tyłu (podobnie jak w walcu), co daje niezwykły efekt podczas tańca. Podobnie jak w Mindelo mamy do czynienia tutaj z identyczną pozostałością po kolonizatorach. Co nie przeszkadza, by się wyszaleć i spróbować karnawałowych specjałów. 

Goa Intruz


Goa Intruz
Czas przelecieć się do Azji, a konkretnie do Indii. W tym miejscu jest to niezwykłe wydarzenie, ponieważ mieszkańcy tego kraju w większości są politeistami. Daje to świetne połączenie zabawy z powagą. Nazwa nawiązuje do tego faktu, gdyż intruzami, którzy występują w nazwie, jest mniejszość chrześcijańska. Przyniosła ona swój zwyczaj świętowania w XVIII wieku. Obecnie zabawa zaczyna się cztery dni przed Ostatkami i kończy w Tłusty Czwartek. Zabawę otwiera znany już Król Momo. Istotnym elementem wyróżniającym tą imprezę z innych tutaj wymienionych jest ograniczenie muzyki i tańca na rzecz przebieranek, które są najważniejsze. Im bardziej skomplikowane i dumne tym lepsze. Cały korowód się bawi, natomiast towarzyszący im ludzie... stoją bądź siedzą wyprostowani i się przyglądają. Muzyka, która towarzyszy im to zwykły pop. Inaczej jest na obrzeżach, gdzie dominują pieśni pochwalne na cześć przodków i nie ma korowodów, ale ludzie świętują wokół ulicznego krzyża. Ciekawostką jest, że odbywa się podczas pochodu dosyć nietypowy konkurs bitwy workami z trocinami. Zwycięzca otrzymuje od Momo specjalne nagrody. W małych grupach, szczególnie młodzi ludzie, udają się po wszystkim do różnych miejsc gdzie bawią się do samego rana. 

Australia


Całkiem blisko jest najmniejszy kontynent świata. Tutaj... nic się nie dzieje. Ziemie te do teraz są kolonizowane do czego zachęca rząd. Stąd też mieszkańcy nie są jeszcze zżyci z sobą przez co są niezorganizowani. Jednak możemy tutaj spotkać pomniejsze imprezy organizowane przez nowo osiadłych, którzy przywieźli je na koniec świata ze swoich ojczyzn. Toteż mając szczęście możemy dowiedzieć się jak świętują chrześcijanie z każdego zakątka świata. Miasta wykazują nieśmiałe próby organizacji czegoś wielkiego, stąd też pojawiają się jednorazowe imprezy, np. Wodny Karnawał, Karnawał Aborygenów. Jedynym dniem, gdzie wszystko jest tradycyjne i coroczne to wypadający 26 stycznia dzień niepodległości Australi zwany Australia Day. Wówczas świętują wszyscy.

Walka karnawału z postem - Pieter Bruegel (starszy)

Podsumowanie


Po wszystkim wracamy do Polski i organizujemy niezliczone domówki. Również grupy kościelne urządzają swoje zabawy, co jest nowością ostatnich kilku lat. Wcześniej bowiem, do lat 60., nie było takiego zezwolenia. Okres karnawału należał bowiem do tzw. przedpościa, czyli czasu obejmującego cztery niedziele. Każda z nich miała odpowiadać jednej z Ewangelii i sprawdzać jak przygotowujemy się do Wielkiego Postu. Zwyczaj ten pozostał w Kościele Prawosławnym i w Greckim obrządku katolickim. To jest jednak temat na inny artykuł.

Udanej zabawy
Krzychu;)
Udostępnij:    Facebook Twitter Google+

Popularne posty: