28 lutego 2015

Może coś więcej?

Biolodzy od bardzo dawna starają się rozwiązać zagadkę nieśmiertelności i wiecznej młodości. Podobnych zabiegów próbowali wcześniej alchemicy i czarownicy. Religie i wiara chrześcijańska podeszły do tego problemu z innej strony - rozwinęli koncept "życia wiecznego". Chciałbym jednak rozwinąć ten temat w oparciu o systemy wierzeń inne od monoteistycznych.

Antropologii europejskiej słów kilka

Pół roku temu pytając dzieci w szkole z czego składa się człowiek otrzymywałem odpowiedzi typu: mózgu, flaków, serca, krwi, zębów itp. W sumie się nie myliły. Jest to najprostszy sposób pojmowania świata przez człowieka. Nie wchodząc w szczegóły mówią o tym niemal wszystkie religie. Sam bym to nazwał antropologią pierwotną.

Dopiero w wyniku pytań pomocniczych dowiadywałem się, że jest także duch i dusza. Tutaj pojawia się problem natury ponad cielesnej. Mamy więc dwa czynniki, które wbrew pozorom nie są wobec siebie różne, nie są też tożsame. W skrócie - duch dla duszy jest tym samym czym dusza dla ciała - jedno ożywia drugie. Duch jest samą substancją żyjącą, natomiast dusza jest procesami, które sprawiają, że człowiek jest wyjątkowy. Czy aby na pewno? 

To co przedstawiłem powyżej jest wynikiem europejskiej kultury, nauki i religii. Spotkały się w jednym miejscu - chrześcijaństwie - elementy semickie z greckimi, rzymskimi i germańsko-słowiańskimi (w promilowych ilościach). W ekstra wielkim skrócie opisałem czternaście stuleci europejskiej antropologii (IV-XVIII wiek).

Ciało

Semici, do których zaliczamy Żydów, arabów, starożytnych Persów i Nomadów, znając podział człowieka na trzy elementy nigdy ich osobno nie rozpatrywali. Mówiąc ciało, dusza, duch zawsze mieli na myśli człowieka. Były - nadal są - to dla nich rzeczywistości tak spójne, że niemożliwe do rozdzielenia. Takie podejście do sprawy nazywamy monizmem materialno-duchowym. Zmiany zaczęły się pojawiać w wyniku myśli greckiej - u Żydów oraz w myśli persko-irańskiej w wyniku misji buddyjsko-hinduskich.

Dla Hellenów oraz ludów Subkontynentu Indyjskiego jasnym było, że ciało nie stanowi nic dobrego. Być może wzięło się to z dwóch czynników, o których opowiem później. Powoduje bowiem ból i cierpienie. Rozwiązanie jednak był tak skrajne jak tylko mogło być. Grecy uważali więc, że życie musi mieć "smak" i postanowili je używać ile można. Zachowali pewne normy seksualne (mają na noc z tym co jest teraz). Poza nimi już chyba złamali wszystkie - celowa bulimia, gwałty w tekstach religijnych, hazard, wykorzystywanie niewolników podobne do współczesnego handlu ludźmi, mordowanie za ozdoby, porywanie kobiet itp. Ludy Centralnej Azji postawili za to na ascezę, która bardzo często wpadała w skrajności. Celem jej było "upodlenie" własnego ciała, "pokazania" mu "swojego miejsca". Uznawali bowiem potęgę fizyczności, która ustępowała jedynie rozumowi. Stąd tak popularna obecnie konieczność panowania nad swoim ciałem.

Koncepcje te jednak rozbijają się o granice Państwa Środka. U Chińczyków bowiem występuje bowiem afirmacja ciała, które - podobnie jak u Semitów - stanowi jedność z duszą. Pokłosie tego poglądu możemy usłyszeć na zajęciach w szkołach wschodnich sztuk walki, które wyrosły m.in. na myśl Konfucjusza. 

Podobną postawę prezentują Japończycy. Różnica polega jednak na traktowaniu osoby jako składnika masy, który musi działać bez zarzutu, aby cały mechanizm był idealny. Skutkiem tego jest jednoczesne docenianie starości oraz wyprowadzka większości starych ludzi do Chin, by młodym zrobić miejsce w kraju.

Połączenie Chińskiej mentalności szacunku dla ciała z Japońską "maszyną" państwową znajdujemy w Korei. Świetnie to przedstawia historia Koreańczyka, który był w Polsce na wymianie studenckiej: gdy wrócił do siebie przez kilka dni był zmęczony. Pewnego dnia więc usiadł sobie na ławkę. Gdy to zrobił od razu zrobił się tłumek wokół niego, czy mu coś dolega. Stało się tak, gdyż ławki nie są dla Koreańczyków - oni bowiem nie mają "publicznej kultury odpoczynku" (wybaczcie - źródła nie pamiętam). 

Przekraczając ocean docieramy do Azteków. Coś nie coś wiemy o nich i o ich umiłowaniu ciała. Ciało było dla nich czymś sakralnym. To ciała bogów budowały świat, ciała ludzi je podtrzymywało. Praktykowali również ofiarę zastępczą - ich serca i krew składane w ofierze dawały życie im oraz ich państwu. Przekażę głos specjaliście:
W wielu azteckich mitach powtarza się wątek stworzenia ziemi i świata z ciała zabitej, na wpół martwej istoty nadprzyrodzonej. Pokazuje to, jak za pomocą porównań cielesnych Aztekowie tłumaczyli sobie otaczającą ich rzeczywistość. W jednym z takich mitów dwaj bogowie Tezcatlipuca i Quetzalcoatl porwali i znieśli z nieba boginię Atlalteutli. Ciało tej bogini było pokryte w wielu miejscach oczami, a także ustami którymi gryzła. Na ziemi istniała już wówczas woda, której pochodzenie nie było wyjaśnione. Dwaj bogowie zamienili się w wodne węże. Jeden z nich schwycił Atlalteutli od prawej ręki do lewej nogi, natomiast drugi od lewej ręki do prawej nogi. Szarpiąc rozdarli ją na dwie połowy. Z jednej połowy jej ciała od strony łopatki powstała ziemia, drugą część obaj bogowie zanieśli z powrotem tworząc z niej niebo. Czyn ten rozgniewał innych bogów, którzy zeszli na ziemię, aby pocieszyć Atlalteutli. Bogowie ci chcąc zadośćuczynić ofierze zarządzili, że to z niej powstaną wszystkie potrzebne ludziom do życia płody. Aby tego dokonać uczynili oni z jej włosów drzewa, kwiaty i zioła; skóra bogini posłużyła do stworzenia trawy i kwiatów; z licznych par oczu powstały stawy, źródła, studnie i niewielkie jaskinie, z ust - rzeki i duże jaskinie, z nosa - doliny górskie, a z ramion góry. Mimo to na wpół martwe i przetworzone ciało bogini płakało domagając się krwi ludzkiej i serc na ofiarę, w innym przypadku nie wydawało plonów.
Całość znajdziecie tutaj.

Dusza

Dla Greków liczył się przede wszystkim świat idealny, duchowy świat idei. Wyciągając temat z religii osadzili go w filozofii skąd przeniknął także do innych dziedzin. W samej myśli ludów miłujących mądrość nie przeszedł on jednorodnie. Jednak głównym wątkiem spajającym wszystkie koncepcje była metempsychoza, czyli wędrówka dusz. Nie była ona niczym dobrym - dusze bowiem musiały ponownie się wcielać i doznawać bólów tego świata. Musiały zaspokajać pragnienia, nie pamiętały idealnego miejsca, do którego na powrót dążyły, tęskno im było nie wiadomo do czego.

Wybijający się w wielu dziedzinach Arystoteles mówił o trzech częściach duszy: wegetatywnej typowej roślinom, zmysłowej typowej dla zwierząt i rozumnej typowej dla człowieka. Każde stworzenie ma CZĘŚĆ duszy. Nie jest więc tak, że ludzie w myśli greckiej są równi przyrodzie. Nie jest też tak, że podlegają tym samym prawom.

Inaczej religie hinduskie, w tym buddyzm, uznawały, że również dusza/anatman nie jest niczym dobrym, gdyż to ona zmusza do reinkarnacji. Osiągnięcie Nieba nie było niczym zadowalającym, gdyż bogowie również mieli swój czas życia w takiej formie. Dlatego tam dąży się do samounicestwienia w nirwanie bądź w bogu. Dlaczego samounicestwienia? Bo sami z własnej woli dążą do tego, by rozpłynąć się w nicości (bądź bogu), by zatracić swą świadomość, swoje ja. Reinkarnacja wielbiona na zachodzie jest przekleństwem na wschodzie. U nich bowiem duszę posiada cała materia świata.

Religie mniej znane bądź mniejsze, np. wierzenia starożytnych Egipcjan, Słowian przedchrześcijańskich, dzieliły duszę na serie pomniejszych części. Każda część odpowiadała za coś innego, ale tylko razem mogły istnieć.

Ciekawe jest natomiast spojrzenie u ludów rasy mongoloidalnej. Tam bowiem dochodzi po śmierci do przebóstwienia duszy, która staje się przodkiem. 
Jak sięga historia, w Chinach istniał kult przodków. Przyjmowano w człowieku dwie dusze, umysłową czyli ducha i zmysłową duszę ciała. Wierzono, że dusza tak długo pozostaje przy zmarłym, jak długo zwłoki "żywi się" odpowiednimi ofiarami. Nieodpowiednio żywione i głodne dusze zamieniały się w upiory, a duch wstępował do nieba prowadzony przez przewodnika.
Całość artykułu tutaj. Jeżeli chodzi o Japonię i Koreę sprawa wygląda niemalże identycznie. Różnice pozostawiam pasjonatom, który mogą rozwinąć wątek w komentarzach. ;) 

Moje własne rozważanie

Bardzo często mam wątpliwości, gdy słyszę wypowiedzi o duszy i ciele niezależne od siebie. Z jednej strony istnieje dusza, która idzie po śmierci do nieba, czyśćca bądź piekła (por. Księgi Machabejskie, Listy Pawłowe, Ewangelia). Z drugiej natomiast ciało nie jest potępione w Piśmie Świętym oraz przez Kościół. Obydwa czynniki są równie ważne, obydwa nas definiują. Oby dwa są dziełem Boga i człowieka. Chyba jeszcze nie dojrzałem na tyle teologicznie, by opowiedzieć się za którąś wersją. Może dojdę do czegoś mojego, indywidualnego? Kto wie.

Pozdro
Krzychu
Udostępnij:    Facebook Twitter Google+

20 lutego 2015

Dlaczego dziewica?

Chciałbyś, aby przy twojej kobiecie fapał jakiś stary koleś?
W wielu filmach przedstawiany jest obraz faceta, który czyha na dziewice niczym myśliwy na dziki. Z życia jednak wiem, że faceci wolą czegoś przeciwnego. Mianowicie wolą seks bombę, która w łóżku będzie niczym nieskrępowanym tygrysem bawiącym się facetem jak kocimiętką. Dziewica to zdobycz. Ja jednak należę do mniejszości ceniących dziewice za to, że są po prostu. Postaram się uzasadnić to kilkoma istotnymi dla mnie argumentami. Może uda się też obalić kilka mitów.

Rozjechanie 

Argument nazwany jednoznacznie, ale dobitnie. Myślę, że stanowi koronę ich wszystkich. Mianowicie wiadomo, że organ dostosowuje się warunków w jakich pracuje. Jeżeli podnosisz ciężary to twoja dłoń stanie się większa. Jeżeli robisz półprzysiady to tyłek ci się zaokrągli. Jeżeli często i gęsto (niekiedy nawet rzadko) do kobiecych organów płciowych wchodzi ich męski odpowiednik - rozluźnia się. Może to skutkować tym, że w pewnych przypadkach ani mężczyzna, ani kobieta w pełni satysfakcji nie osiągnie. Poza tym przy takim widoku niejednemu mężczyźnie opada przyjaciel i jest niechętny do współpracy, ponieważ zastanawia się ile w tym mieszkaniu już facetów mieszkało.

Opryszczka
Bakterie i grzyby

Czytając tytuł myślicie: "wtf?!". Zdarzają się jednak kobiety, które nie wiedzą, że noszą w sobie obywateli drugiej kategorii przez wiele lat. Nie są one bowiem dla nich uciążliwe Facet, który obraca taką kobietę jako rozluźnienie używa gumek i na kilkadziesiąt procent tego nie zauważy. Jednak jeżeli wiążesz się na całe życie chcesz czuć pełnię dotyku, bez lateksowego pośrednika. Wtedy też możemy - głównie faceci - nabawić się drożdżaków, które sprawią, że poranny wzwód nie będzie problemem podczas sikania, a będzie nim cholerny ból. Czekają one jakby tylko na prawdziwego mężczyznę, żywiciela ich rodziny. 

Rozkmina

Jak już wcześniej wspomniałem - może ona nas dotknąć w najbardziej intymnym momencie. Jednak częściej będzie nas dotykać... pod prysznicem. Wszak tam się rozgrywają prawdziwie męskie rozmowy pomiędzy nami samymi. Po co więc zastanawiać się co ona widziała w tych gościach, których znamy. Ilu nie znamy. Co ona mu robiła - jak często i jak gęsto. Może robiła im to, czego nie chce ze mną. Jak wypadam przy nich. Wszelkie rozkminy mogą nas wtedy dosięgnąć,a możemy tego uniknąć.

Szacunek

Nie ubliżając wielu kobietom. Dziewica, która do trzydziestki nadal nią jest - nie licząc różnego typu chorób i motywacji religijnej - musi mieć wszystkie klepki na miejscu. Nie dała się bowiem byle "samcowi alfa". Wiemy również, że nie jest na tyle głupia by na drinka umawiać się u playboya w domu. Jest również wielkie prawdopodobieństwo, że nie zobaczymy "50 twarzy Greya", a na wakacjach będziemy mogli z naszą kobietą zamienić słówko o czymś interesującym, a nie o jej koleżankach czy to co osoba nas mijająca ma na sobie. Co ważniejsze - nie trafimy na skrajnie lewicową/prawicową feministkę. ;)

Niedopasowanie seksualne

Mitem jest pytanie - a co jeśli się nie dopasujemy w łóżku, a będziemy już rodziną? Dopasowanie łóżkowe nie jest czymś co mamy od początku, bo nawet jeżeli uważamy, że jest świetnie - to jest tak na tą chwilę. Później przychodzi normalne podejście do seksu i... jego naturalizacja, czyli kochanie się kilka razy w miesiącu. Nie jest to bowiem już nic nadzwyczajnego ani tak bardzo ekscytującego jak wtedy "gdy byliśmy szaleni". Te kilka razy gwarantuje nam, że zawsze to będzie dla nas przeżycie, a nie tylko wilgotna masturbacja z pornografią na żywo. Poza tym - jeżeli opierasz zależność swojego związku na fundamencie seksu to nie życzę ci potomstwa ani żadnego faceta/żadnej kobiety.

Annie Garratt
Romantyzm

Tytuł w tym miejscu może być ruchomy - nie musi to być motywowane romantyzmem. Ale jak dla mnie jest to wyraz szacunku dla przyszłego męża. Działa to oczywiście w drugim kierunku również. Jest to pewien dar, którego zachowanie kosztowało - w szczególności obecnie - wiele wysiłku, niekiedy nawet zerwania z facetem, który nie chciał czekać. Seks nie jest bowiem dowodem miłości. Częściowo ze względu na punkt wyżej, ale również przez to, że dowodem miłości jest związek. Bycie z kimś w każdej sytuacji jest dowodem związku. Wracając jednak do głównej myśli tego punktu - jest to również najbardziej romantyczny argument. Co innego możesz dać żonie w najważniejszym waszym wspólnym dniu w życiu? Czy nie jest zaszczytem otworzyć jej świat współżycia w tym dniu, który zapamięta najdokładniej (zasada pierwszych połączeń)? Nie znam pary, która by nie była zadowolona z takiego rozwiązania. Przy tym jak o tym mówią widać pewien typowy dla kochanków rumieniec. Życie to chwile, a te mają być najpiękniejsze. Czy nie lepiej małżeństwo zacząć w najbardziej intymny i przyjemny sposób?

Wiara

Dla mnie jako katolika jest to również ważna sprawa. Nie tylko dlatego, żeby wypełnić wolę Bożą. Dziewica, która taką pozostała ze względu na wiarę będzie wierna. Nie tylko dlatego, że to małżeństwo, ale ze względu na moralność tak a nie inaczej ukształtowaną. Takiej kobiecie nie bałbym się zawierzyć życia swojego jak i swoich dzieci.

Sam to pisząc się trochę rozmarzyłem.
Zatem powodzenia ;)
Krzychu
Udostępnij:    Facebook Twitter Google+

14 lutego 2015

Europejskie sztuki walki cz. II

W końcu czas na dokończenie poprzedniego wątku (tutaj) - nie wierzę w przypadki, więc nie bez kozery w Walentynki o rycerstwie ;) Dzisiaj kilka surowych informacji, gdyż nie potrzeba więcej po wcześniejszym artykule.

Ręczna broń stosowana do ataku pieszego


Miecz każdy zna, więc pozwólcie oddać słowo grafice.
Włócznia ma swoje rodzaje. Dzieli się ją na: przeznaczoną do walki jezdnej oraz do walki pieszej. Jej budowa charakteryzuje się rozwiniętymi grotami, o silnie zróżnicowanych konstrukcjach, których końce były zazwyczaj zdobione (np. pomponami). 
Kilka rodzai włóczni zwanych halabardami.
Inny rodzaj włóczni zwany glewią.
Sztylet - rodzaj noża stosowany do samoobrony albo w organizowanych walkach.
Sztylet włoski na sprężynie.
Topór - najprościej określając jest to wielka siekiera, często obusieczna. Ponadto jej ostrze mogło być zdobione. Obecnie często pojawiające się w filmach (np. Władca Pierścieni). 
Repliki.
Broń obuchowa - jej głównym zadaniem było zadawanie ciosów miażdżonych lub miażdżono-szarpanych co niwelowało wroga na stałe, gdyż umierał na polu bitwy lub krótko po walce. Obecnie w walkach nie stosuje się zbyt często ze względu na ogromną możliwość śmierci. 
Młot bojowy.
Morgensztern (Gwiazda Zaranna).
Buzdygan.
Ręczna broń stosowana do ataku konnego

Jest to trochę sztuczny podział, gdyż jezdny wojownik mógł używać broni do walki pieszej aczkolwiek w ten sposób lepiej jest to osadzić w pamięci.

Włócznia
Kopia - lepszej nie znalazłem.
Bogato zdobiona rohatyna - powinna być zamocowana na około dwumetrowym drzewcu.
Łuk - umieszczam go przy jeździe ze względu na postrach jaki siał służąc w rękach Tatarskich. 
Łuk tradycyjny, który został wyparty przez łuki azjatyckie.
Teksty źródłowe

Opis zbroi
Jest ich niewiele, a jeszcze mniej przetłumaczonych na język polski. Potrzebne są w tym miejscu głowy mądre do tego, aby odzyskać to o czym zapomnieliśmy, co wyparliśmy z kultury. Dziwne oznaczenia zawarte w poniższym wykazie są skrótami pod jakimi należy fachowo szukać tekstów. 

  • Cod. ms. 3227a znajduje się w Germanisches Nationalmuseum w Norymbergi; Hanko Döbringer (1389) - dyskurs prowadzony z leychmeistere, mający na celu udowodnić wyższość nauk Mistrza, dlatego też zawiera wiele wskazówek natury bardziej ogólnej, niż pozostałe traktaty z tej linii,

  • ms. germ. quart. 16 (5878), Biblioteka Jagiellońska, Kraków; Gladiatoria (1420-1440),
  • 44 A 8 (Cod. 1449) znajduje się w  Biblioteca dell'Academica Nazionale dei Lincei e Corsiniana w Rzymie; Peter von Danzig (1452),

  • Cod. I.6.40.3, F. Öttingen - znajduje się w Wallersteinische Bibliothek w Augsburgu,

  • M. I. 29 znajduje się w Universitätsbibliothek w Salzburgu. Hans von Speyer (1491),

  • Das Ringersbuch der Hans Wurm, c. 1505,

  • ms. germ. quart. 2020 (5879), Biblioteka Jagiellońska, Kraków; Goliath (1510-20) - ten anonimowy traktat jest wczesnorenesansową w miarę wierną kopią nauk przekazanych przez Petera von Danzig wraz z inspiracjami z innych, bliżej nieznanych źródeł. Szczegółowa analiza części poświęconej naukom mistrza Johannesa Liechtenauera stanowiła temat pracy doktorskiej Grzegorza Żabińskiego,

  • Zapasy Otta Żyda.

Bibliografia

  • Walczak B., Polskie sztuki walki?
  • Bąk M., Staropolski styl władania szablą. Czy istniał naprawdę?
  • Jarosz R., Źródła do ćwiczenia walki szablą polską
Krzychu ;)
Udostępnij:    Facebook Twitter Google+

Popularne posty: