Bajka została przeze mnie napisana kilka tygodni temu dla gimnazjalistów i uczniów szkół średnich. Postaci są wzorowane na znanych mi osobach, podobnie jej przebieg. Wszystkim nie życzę takiej przemiany w nadchodzącym roku. Z Nowonarodzonym Chrystusem w sercu życzę spokojnej przemiany.
Dawno, dawno temu… W sumie nie tak dawno był sobie pewien człowiek. Miał on wielorakie problemy. Lubił korzystać z wszelkich uciech życia doczesnego. Bynajmniej nie chodzi tutaj o różnego typu wyjazdy w góry, kulturalne spotkania studentów w pubach czy organizowanie domówek. Niezmiernie często korzystał z alkoholu, narkotyków oraz niezobowiązującego seksu z nowo poznanymi kobietami.
Dzisiejsza historia zaczyna się na ostatniej w życiu libacji Tomka. Postanowił, że wystąpi w piwnych zawodach w wyniku czego szybko wprowadził się w stan upojenia alkoholowego. Jako, że miał ogromne doświadczenie w tym stanie nie stracił przytomności umysłu. Pomyślał, że dobrze będzie jak zapali zioło i skorzysta z mocniejszego dopalacza. Pożyczył pieniądze od kumpla i poszedł na miasto.
Po długich poszukiwaniach znalazł dilera. Usłyszał o nowym narkotyku zwanym kosmiczny strzał. Gdy przechodził koło kościoła, w którym odbywało się nabożeństwo, postanowił się zatrzymać, aby zanegować wszystko co się tam dzieje. Wszedł i po krótkim słuchaniu kaznodziei postanowił zrobić sobie zastrzyk z narkotykiem. Dodało mu to animuszu. Zaczął krzyczeć i wyzywać znajdujących się tam chrześcijan. Kilku rosłych mężczyzn postanowiło interweniować. Ku ich zaskoczeniu zaprotestowała młoda dziewczyna. Nazywała się Arleta. Kojarzyła chłopaka, gdyż chodzili na ten sam wydział. Odezwała się nie tylko ze względu na znajomość, ale przede wszystkim przez to, że poczuła to podczas modlitwy. Poprosiła księdza, by odpowiedział na wszystko, co mówił Tomek. Tak też się stało.
Chłopak jednak nie chciał słuchać i postanowił, że opuści świątynię. Tak naprawdę była to ostatnia próba przemówienia przez Boga do jego świadomości. Wiedział bowiem, że narkotyk, który został wstrzyknięty do jego żył był tzw. złotym strzałem. Wracając na imprezę przechodził przez niemal pustą jezdnię. Potrącił go jednak samochód. Skutkiem tego było zabranie Tomka do szpitala – został podłączony do wielu różnych maszyn. Szybko również podjęto próbę detoksykacji jego organizmu. W tym samym czasie chłopak przeżywał coś niezwykłego.
Jezus postanowił w sposób bezpośredni pokazać chłopcu co się stanie, gdy nie zmieni swojego życia na lepsze. Najpierw zstąpili do piekieł – tam w wielkich mękach zobaczył skutek wiecznego braku miłości Trójcy. Chrystus wyjaśnił, że całym swym życiem
decydujemy o wyborze na sądzie szczegółowym zaraz po naszej śmierci. Pan zobaczył myśli Tomka, dlatego zabrał go do czyśćca. Powiedział mu, że to jest miejsce, w którym dokonuje się oczyszczenie poprzez odpowiedzialne prześledzenie swojego życia. Przeznaczone jest ono dla ludzi dobrych, którzy świadomie podejmowali decyzje wbrew Miłości Bożej. Niebo, do którego się udali było najbardziej zaskakujące. Nie było to miejsce, w którym trwała wieczna Msza jak sobie wyobrażał. Było tam pełno śmiechu i radości w Trójcy obecności. Jezus wskazał mu miejsce podpisane „Tomasz – mój ukochany syn”. W tym momencie ocknął się w pokoju szpitalnym zupełnie sam. Nikt nie przejął się jego nieobecnością do końca imprezy oraz tym, że nikt go nie widział od trzech dni. Zrozumiał, że jest coś nie tak skoro nawet poinformowana rodzina się nie pojawiła. Przekonał się, że nie był to sen.
Postanowił, że zmieni swoje życie. Nie stało się to natychmiast. Powoli wychodził ze swojego środowiska dając nieświadomie świadectwo swojej przemiany. Zaczął powoli ufać Kościołowi, znalazł tam dziewczynę. Zmienił studia. Założył rodzinę. Jak potoczyły się jego losy dalej – nie wiem. Jednego jestem pewien – możesz takiego Tomka spotkać niemal na każdym rogu ulicy.